poniedziałek, 25 października 2010


* * *


Podobno złość piękności szkodzi, ale ze na razie jest czym szastać, więc od rana złoszczę się. Złoszczę się na siebie, że w marazm wpadłam jakiś i smutnymi tylko nutami zapisuję ostatnio pięciolinię mijających dni. Mam tyle planów a bezsilna stoję w miejscu, z wielu względów, których póki co przeforsować nie mogę. Czuję się spętana nieszczęsnymi przeciwnościami i de facto jest bardzo nie tak, jak być powinno. 

Tęskno mi też bardziej teraz do miłości. To chyba przez tą jesienną aurę. Bo ja się jakoś zawsze zakochuję jesienią. Nie wiosną, jak Matka Natura przykazała, ale właśnie wtedy, gdy świat zaczyna szeleścić suchymi liśćmi pod butami. Później zimą ogrzewam się miłością i gorącą, białą, malinową czekoladą trwając w tym rozkosznym letargu aż do wiosny. A teraz zakochać się nie dam rady. Więc bezłzawo złoszczę się i tupię nogą.


Właśnie napisała do mnie koleżanka, z byłej już pracy: 
 Mam nadzieję, że nigdy nie przestaniesz nosić tych Twoich niebotycznie wysokich szpilek, w których jest Ci bosko :]]]  

Marti, obiecuję... Jakem JA - obiecuję! A wręcz się zaklinam
Co jak co, ale buty mają zawsze osobną półkę w mojej szafie i życiu.




9 komentarzy:

  1. Nuty ubrane w wysokie szpilki wystukują rytm flamenco, a liście pod obcasami są tłem dla jesiennej miłości. Ja także lubię się zakochiwać na jesień.

    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. wg108... faceci ;] Naprawdę lepiej myśli się w wysokich szpilkach :]

    Zenza, dokładnie tak :] Ale może niech już przyjdzie dla mnie zima i wszystko zmieni na lepsze...?

    OdpowiedzUsuń
  3. Zima bez muszę i chcę. Ciepła herbata i śnieg za oknem. I tylko jakiś smutny bałwan wpatrywać się będzie w Twoje okno, myśląc - ach czemu nie poznałem Cię jesienią ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zenza, jeśli tylko będzie tak stał pod tym oknem to faktycznie bałwan ;)
    A swoją drogą mam wrażenie, że czasem łatwiej wzdychać do swoich wyobrażeń niż zmierzyć się z rzeczywistością...

    OdpowiedzUsuń
  5. Podoba mi się w tym składzie porcelany (i nie jest to refleksja tylko odnośnie ostatniego posta, a całokształtu raczej). Będę tu zaglądać i karmić rybki, do Wigilii trzeba by je utuczyć:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo mi miło :) Zapraszam serdecznie, na stole stawiam ciasteczka oraz kawę, herbatę, soki do wyboru proponuję ;) Rybki karmimy a w Wigilię posłuchamy ich opowieści. Grube więcej powiedzą ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja muszę koniecznie to zdjęcie pokazać mężowi, bo on mi nie wierzy, że nowe buty potrafią kobietę odmienić :)

    OdpowiedzUsuń
  8. jak można w to nie wierzyć? to podstawowa zasada rządząca kobiecym życiem :] powinien raz zaryzykować, kupić Tobie z zaskoczenia nowe buty to by się przekonał, jaka magia by się działa ;}

    Motyw Kopciuszka jest niepodważalny :]

    OdpowiedzUsuń