W powietrzu wyraźnie czuć jesień - definitywny koniec lata, którego nie było.
Na początku, w okolicy września, myślę co roku o muffinach, które będę piekła tyko po to, żeby pachniał nimi cały dom. Myślę o ciepłych swetrach, kawie z pianką pitą pod kocem i wyczekiwaniem pierwszego puchu, który na kilka miesięcy zasypie wszystko.
Jakkolwiek urzekająco to brzmi, nie cierpię zimna.
I dlaczego w tych wizjach widzę tylko siebie?
Nigdy nie całowałam się z nikim obcym.
Nigdy nie poszłam na imprezę i tam, nie pytając o imię, nie poszłam na całość.
Nigdy nie kochałam się z nikim, do kogo nic nie czułam. Chociaż kilka razy kłamałam, że niczego nie chcę i nie oczekuję, że to tylko fizyka, zwykła chemia, że niczego nie czuję.
Nie wierzę w to, że kobieta może tak po prostu oddać facetowi intymną część siebie i nie myśleć przez kilka kolejnych dni o tym, co by było, gdyby...
Wydaje mi się, że mamy wdrukowany w środku, wczepiony od małego jakiś emocjonalny mechanizm, który powoduje natychmiastowe przywiązanie do osobnika, który poświęci nam swój czas, uwagę, błędnie pojmowane uczucia. Jakaś zasada fałszywa wzajemności - ja mu daję to, czego oczekuje, więc on powinien dać mi miłość... Banalne. Uczucia są banalne.
Powiedzieć komuś kocham Cię, to wziąć za niego odpowiedzialność.
Kiedyś chciałam tak mówić i żeby mi tak mówiono. Jeśli miarą wielkości uczucia była ilość bezmyślnie wypowiedzianych w ten sposób słów, które nie znaczyły tego, co powinny, to ja kochałam ogromnie. Ale słowa wielkie wypowiadane lekko i bez namaszczenia stają się z przyzwyczajenia wypowiadanym bełkotem, który ma jedynie zapełnić niezręczną ciszę między dwojgiem ludzi, którzy już wiedzą, że udają, ale jeszcze nie mają tyle odwagi, żeby coś z tym zrobić.
Leczyć złamane serce czy komuś je połamać?
Coraz mniej potrzeba tej drugiej osoby. Praca po kilkanaście godzin dziennie skutecznie organizuje czas. Stres tłumaczy weekendowe imprezowanie. Każda chwila tak cenna i tak banalna zarazem. Bo czymże są nasze osiągnięcia? Co znaczy cokolwiek osiągnąć? Czy dobry samochód i bezpieczna suma na koncie czynią z nas kogoś lepszego? Czy dobre stanowisko w poważanej korporacji gwarantuje trwałe, stabilne, wewnętrzne poczucie spełnienia?
Zawsze wydawało mi się, że kochający mężczyzna to powinno być największe osiągnięcie. A teraz sama nie wiem... Nie wiem, bo nigdy tego nie doświadczyłam.
Może szczęścia potrzeba czegoś więcej, niż tylko być?
A może właśnie chodzi o to, żeby być - z tymi wszystkimi problemami, wadami, zaletami, marzeniami, iluzjami i błędami.
Być.
Być, dopóki jest to nam dane.
Wczoraj zmarła Paula Pruska. Czytywałam jej
bloga sporadycznie, znałam ją z Facebooka, z telewizji. Może tylko dlatego właśnie, że nie była anonimowa jej śmierć w jakiś sposób dotknęła. Rok temu z powodu raka odeszła bliska mi osoba, od miesiąca moja koleżanka walczy z tą chorobą... jakie więc znaczenie ma każdy dzień, jeśli nie zostawia po sobie śladu, jeśli nie ma znaczenia - dla nas, dla kogoś...
Przeraża mnie, że miałabym nie mieć kolejnego poranka, przyszłego wtorku czy planów na Sylwestra. Że nie miałabym szans na kolejną głupotę, nieprzespaną noc, stresujący poniedziałek w pracy i wieczorny spacer z psami.
Robię często ołtarzyk z wydarzeń, które za rok nie będą nic znaczyć. Bo za rok to już będzie zupełnie inne życie. Jeśli będzie.