piątek, 31 sierpnia 2012

Bye bye day

Jestem już w połowie.
Przynajmniej takie jest moje pobożne życzenie.
Przez 1,5 roku zapomniałam już, jak bardzo nie gustuję w przeprowadzkach!
Ekipa znajomych, umówiona na wieczór, zdziesiątkowana przez urlopy, obłudnie chętna do pomocy,
Jeszcze nie wie, co ich czeka.
Bo ja szczerze zapomniałam ile mam gratów.
Aktualnie pudła ustawiam na pudlach, a te na pudłach i znowu na pudłach.
Mam już kilka całkiem okazałych kartonowych wieży,
Jak tak dalej pójdzie kartonami załaduję całe mieszkanie i wyjdę triumfalnie na korytarz.
Obłęd w oczach, rozwiany włos i batman na froncie - to dzisiejsza ja.

czwartek, 30 sierpnia 2012

Baby są jakieś inne.

Od ponad tygodnia codziennie szukam mieszkania.
Wnikliwie.
Czy aby napewno półki będą odpowiednio dobrze eksponować moje bibeloty,
Czy kolorystyka wnętrza pasuje do mojego aktualnego stanu wewnętrznego,
Czy faktura kanapy zapewni mi poczucie przytulności i bezpieczeństwa w zimowe wieczory.
No rozkminka w detalach na maxa.

Chłopaki znaleźli mieszkanie w jeden wieczór.
JEDEN WIECZÓR!!!!!!!
Staram się nie denerwować, ale ich przewaga jest przytłaczająca.
Ja znam każde potencjalne mieszkanie na pamięć i mam w głowie kilka potencjalnych możliwości urządzenia nabywanej przestrzeni, aby było i pięknie i miło.
A oni pragmatyczni do bólu uznali, że jest zmywarka, kanapa i duży tv. I podjęli decyzje.
W jakąś godzinę. Wszystko trwało godzinę!
Wychodzi na to, że jestem skomplikowanym bytem żeńskim.
Do tego bezdomnym.

czwartek, 23 sierpnia 2012

Gdzieś tam.

Dobre uczynki zamieniam na nadgodziny.
Za to nie idzie się do nieba.
Życie powinno zaczynać się po północy, a sen być w pigułkach.
Do popijania mlekiem.

Ostatnio o tej porze jadam kolacje.
A może obiady, na które w ciągu dnia rzadko mam czas.
Bezskutecznie próbując w 4 godziny przeżyć cały dzień.



środa, 22 sierpnia 2012

Zakochany gej barista.

Poprosiłam o kawę.
Jej przygotowanie (rozpuszczalna ze spienionym mlekiem) zajęło prawie 10 minut.
Normalnie trwa to najwyżej minutę.
Kolega za barem zakochał się.
Nie mógł skupić myśli, mylił zamówienia przepraszając z rozbrajającym uśmiechem BO SIĘ ZAKOCHAŁ.
Puszczał za głośno dobrą muzykę, a na uwagę swojej współbarmanki, że coś tam źle robi odpowiedział najnaturalniej na świecie, że spokojnie, po co te nerwy i mobbing! MOBBING!
I dalej, ze stoickim spokojem robił swoje.
Taki nieporadnie zakochany.
Wyrwany z kontekstu abstrakcyjny element rzeczywistości równoległej, w której nie ma spotkań, maili, deadline'ów i braku czasu.
Będzie tylko do piątku bo, jak stwierdził, to dla niego zbyt stresująca praca.
Trzeba przypomnieć, że generalnie pan robi kawę, czasem herbatę oraz podaje obiad.
Aha, tosty jeszcze robi.
Niesamowite zjawisko.
Niebieski ptak w Krainie Deszczowców.

:)

Zaraził mnie tą piosenką, którą od rana umilam sobie dzień.
Zwolniłam dzisiaj.
W końcu też jestem zakochana ;)

wtorek, 21 sierpnia 2012

"Najlepsze miejsce na namiot jest zawsze trochę dalej*"

A najbardziej dzisiaj martwi mnie to, że wszystko przemija.
Nigdy tyle i w taki sposób nie myślałam o tym fakcie, jak w ostatnim czasie.
Po co myśleć o śmierci jeśli żyję i na jutro umówione mam tyle planów?
Ale żaden dzień nie zdarzy się dwa razy.
Życie to powolne oczekiwanie na starość, z czasem coraz bardziej zdaję sobie z tego sprawę.
Dwoje ludzi idzie razem przez życie, na dobre i na złe,
Aż w końcu przychodzi taka chwila, która jednego z nich odbiera...
Czekanie. Przeczekanie.

Parszywy mam dzisiaj humor.
Zagoniłam się w ciemny kąt brzydkiego pokoju i nigdzie nie widzę zielonych neonów z napisem exit.
Najchętniej uciekłabym gdzieś poszukać szczęścia, bo utarte ścieżki prowadzą mnie prosto na ściane, w którą mogę jedynie walić głową.
Stoje w bezruchu i marudzę, że jestem wielce nieszczęśliwa.
Bez sensu zupełnie, bo to jedynie bełkot jakiś spowodowany czasową dysfunkcją ośrodków szczęścia.
Niech mnie tak ktoś za rękę weźmie i kawałek poprowadzi.
Dalej dam sobie radę sama.

I nie podoba mi się, że z drzew spadają brązowe liście.
Lato się kończy.
To zawsze utwierdza mnie w poczuciu przemijania.




* Słowa Zofii Czerwińskiej, z Kaprysik M.Szczygieł o ludzkim nienasyceniu, niespełnieniu i zachłanności.

kura.

Wspaniale jest budzić się w czasie deszczu.
Jeszcze 4 dni i urlop w części przeprowadzkowy.
Prawie jak wyprawa w nieznane.

Wpadł mi wczoraj w ręce Mariusz Szczygieł i jego Kaprysik.
I pomyślałam, że przeogromnie obawiam się zapędzenia do garów.
Jakoś kobieta, dzieci, rodzina nieuchronnie w mojej głowie łączą się z kuchnią, obowiązkami, praniem i gotowaniem.
Nawet najbardziej wyzwolona feministka wcześniej czy później znajdzie się w otoczeniu sprzętu AGD, ktory będzie musiała używać niezależnie od tego czy akurat ma na to ochotę czy nie.
Będzie musiała.
Życiowe priorytety ewoluują dynamicznie wraz ze zmieniającą się sytuacją społeczną.
Obawiam się tylko, że ewolucja kobiety nieuchronnie prowadzi w kierunku kury domowej.


niedziela, 19 sierpnia 2012

a jutro.

Clinomania: pragnienie nie ruszania się z łóżka przez cały dzień. Czasami uczucie to jest tak silne, że osoby cierpiące na clinomanię spędzają w łóżku całe dnie. Objawy clinomanii nasilają się w deszczowe bądź chłodne dni.

Mógłby mi jakiś lekarz wypisać z tego powodu zwolnienie na najbliższy miesiąc, 
ma padać, a ja nie chcę wracać do swojego kołowrotka.
Odliczam dni to tylu rzeczy, że momentami gubię się w rachunkach.
Życie tu i teraz  w ogóle jest możliwe?

Leżałam dzisiaj na trawie patrząc w niebo i pomyślałam, 
że przecież może nie być żadnego jutro.
Że wszystkie plany mogą się skończyć tak nagle. 
Bez uprzedzenia.
Zawsze o tym zapominam.


sobota, 18 sierpnia 2012

m.e.s.s.

Na początku wspólne zasypianie jest celebracją.
Smakowaniem zakazanego, poznawaniem nieznanego.
Gesty urastają do rangi rytuału.
Pierwsze noce, pierwsze poranki, pierwsza kawa do łózka.
Zasnąć nie można z podniecenia, więc zarywa się noc, dwie, więcej.
Z czasem spanie to czynność.
Przyjemna, nie tylko ze względu na swój charakter.
Miło rano razem przestawiać budzik dziesięć razy.
Miło obudzić się obok. Zwłaszcza w weekend.
Wstać wcześniej, wyjść z psami po bułki i sok.
I czekać, aż się obudzisz.
Ale to czynność. Coraz bardziej czynność.

Czasem jest tak, że jesteś całym światem.
Wszystko dzieje się z, dla i dzięki Tobie.
Nie wyobrażam sobie inaczej.
Czasem dosięgam tylko do siebie samej.
Wydaje mi się, że sobie wystarczę, zadbam o siebie najlepiej.
Bez zbędnego ryzyka, bez nadziei, które mogę zawieść.
Jestem dobra w uciekaniu, więc wracam do siebie i układam od nowa wszystko to,
Co burzysz swoim byciem ze mną.

Wiem, że za dużo pracuję.
Że często jestem zmęczona.
Zbyt często wracam w środku nocy,
A rano nie mogę nigdy wstać.
Ale to chyba tak już będzie.
Trzeba przestać wierzyć w bajki,
Idealne sytuacje nie istnieją,
Trzeba je sobie stwarzać.




piątek, 17 sierpnia 2012

nocnie.

Gdybym była artystą, to takim z masą dziwactw zatopionym w swoim szaleństwie.
Gdybym była milionerem, siedziałabym w swoim zamku, z dala od ludzi i zaczytywała się książkami przy kominku.
W ciszy i spokoju.
Typ samotnika.
Wróciłam do domu i rzuciłam się w wir sprzątania.
Porządkowałam półki, kurze, życie.
Oswajam przestrzeń, bo
jesteśmy sami.
Z nim, bez niego, w tłumie, w pustym pokoju.
Zawsze jest się samemu.
Nie zawsze jest z tym dobrze.

Od czasu do czasu zrywam się ze smyczy i nie mogę przestać chłonąć ludzi, miasta, rzeczy, zdarzeń.
Aż po końce włosów, aż mi się zacznie ulewać.
A później znowu uciekam w siebie.





Wyczytałam, że krowy naturalnie ustawiają się w kierunku północ - południe.
A kurczaki rozumieją, że ukryte przedmioty nadal istnieją (2-letnie dzieci nie mają tej świadomości).
Niesamowite.

środa, 15 sierpnia 2012

Urodziny psa, imieniny kota.

Mój najbardziej leniwy dzień w tym roku.
Leżę pod kocem i marzę o wełnianych, zimowych skarpetach.
Sprawdzam datę i jednak nadal mamy sierpień.
Ciężkie, mokre od wody chmury za oknem.
Szalik i przeskakiwanie nad kałużami.
Szary to nie jest mój ulubiony kolor.
W przeszłość najszybciej przenosi mnie muzyka.
W zasadzie tylko ona.
Przypomniała mi ostatnio te gorące wieczory zeszłego lata,
Jazz, wino, cisza drżąca jedynie od ruchu skrzydeł owadów szukających ekstazy w płomieniach świecy.
Zupełnie tak, jak ja czasami.
I czas, który zawsze zatrzymywał się w miejscu gdzieś między 3 a 4 rano.
Już nie ma takich nocy.



wtorek, 14 sierpnia 2012

Gdziekolwiekgdzieś.

Tak nam się drogi rozjeżdżają.
Niby spotykamy się czasem, miziamy sobie ego, nektar z dziubków spijamy, jak starzy znajomi,
a jednak każdy ma swoje życie i coraz częściej jest nam nie po drodze.
Smutne to dla mnie, choć tak banalnie oczywiste,
Że bardziej Was znam ze zdjęć na fejsbuku.
I że nie miewamy już wspólnych historii.

niedziela, 12 sierpnia 2012

mua

Tak długo byłam czyjąś dziewczyną,
Miotając się między mniej lub bardziej nieudanymi związkami,
że teraz,
na progu życiowych decyzji czuję się zagubiona i przestraszona.
Nie umiem, tak jak kiedyś, skoczyć na głęboką wodę, bo ciężar konsekwencji odbiera mi całą beztroskę.
Zresztą,
Jak się bierze odpowiedzialność nie tylko za swoje życie, ale też tej drugiej osoby, to nie można pochopnie rzucać słów.
Pamiętam, jak wiele lat temu stojąc w białej sukni przed kościołem myślałam, że skoro już nie mam sił odwołać tego całego cyrku, to najwyżej się rozwiodę.
Tak się też stało, ale przenigdy nie chciałabym przechodzić przez to piekło po raz drugi.
Nie, nie chodzi o rozwód. To zaledwie kilka spotkań w sądzie.
Chodzi o te zawiedzione nadzieje, o te niespełnione marzenia i niedokonane plany.

Wiele lat upłynęło od tamtych wydarzeń, ale długo jeszcze tłumaczyłam się pozostałą traumą.
Dzięki temu mogłam iść swoją drogą, wierzyć we własne ideały i z manierą osła definować alternatywną jakość egzystencji.
Kiedy wszyscy się pobierali - ja celebrowałam swoją niezależność.
Kiedy wszyscy rodzili dzieci - ja deklarowałam, że one za bardzo zmieniają życie, a ja kocham je takim, jakie jest teraz.
Tak bardzo można uwierzyć w swoją wersję życia, że później ciężko wejść na nowo w kreującą się rzeczywistość.

Uwielbiam zmiany, niespodziewane , dni bez ścisłego planu, noce kończące się wschodami słońca, które zaskakiwały mnie gdzieś w drodze do domu.
Tracę grunt pod nogami, gdy trzeba na nich twardo stanąć.
Gdy trzeba komuś podać rękę i uwierzyć, że MY znaczy więcej, niż tylko JA.


A jednocześnie żeby w tym wszystkim nie zatracić siebie samej.

sobota, 11 sierpnia 2012

Lucciola

Nie ma to jak zasnąć o 22 w trakcie imprezy razem z ciężarną kobietą, która jest już dwa dni po terminie porodu...
Anyway.
Rozpoczęłam poszukiwania kolejnego idealnego mieszkania do wynajęcia.
Kolejny etap, kolejne zmiany.
Z milona trzystu mieszkań znalazlam dwa, które mi się podobają.
I tak jest nieźle.
Zaczęłam afirmować swoją przerowadzkę.
Szare kartony, trzy łzy na pożegnanie i złamane serce.
Spędziałam w tym mieszkaniu tyle wspaniałych chwil, z którymi tak trudno będzie się rozstać.


niedziela, 5 sierpnia 2012

Tu i teraz.

Nawet jeszcze nie rozpakowałam walizek.
Dzisiaj zatrzymuję się w biegu.
Leniwie krzątając się po domu, pomiędzy promieniami słońca, które oknami wślizgują się do domu.
Wczoraj marzyłam tylko o swoim łóżku, a dzisiaj już brakuje mi wrażeń.
Oszaleć można...



piątek, 3 sierpnia 2012

W życiu piękne są tylko chwile.

Szczęście to chwile.
Dłuższe, krótsze, ale chwile.
Jeśli zacznę zastanawiać się nad nim, to szybko okaże się, że do pełni brakuje mi wielu rzeczy.
W swoim zabieganiu gubię tak wiele znaczeń.
Zapominam, jak bardzo wierzę w siebie, w ludzi, ktorych spotykam na swojej drodze, w rzeczy, które jedynie czuję, bo tak naprawde nie wiem...
Teraz
Nie widzę chmur na niebie.
Nie sięgam gwiazd.
Zastanawiam się, czy bluzka pasuje do spodni.
Banały.
Zawsze wydawało mi się, że brakuje mi odwagi, żeby rzucić wszystko i z plecakiem wyjechać na drugi koniec świata.
Choć kilka razy rzucałam wiele i z dnia na dzień zmieniałam wszystko.
Że brakuje mi wiary.
Chociaż na niej oparłam to, co najważniejsze w moim życiu.
Że nie ma we mnie niczego nadzwyczajnego.
Chociaż całe życie udowadniałam, jak bardzo jestem wyjątkowa.
Zawsze wydawało mi się, że chcę więcej, mocniej, bardziej.
Zawsze czuję niedosyt.

Siedzę na schodach pod blokiem.
Przed chwilą dziwka wsiadła do samochodu klienta.
Dziwny jest ten świat.
Niejednoznaczny.