sobota, 31 marca 2012

♥ weekend ♥







wczoraj w drodze do domu uratowałam motyla
miotał się bezsilnie pod nogami ludzi wychodzących z metra
poturbowany, mokry
miał milion kolorów
przepiękny Paź Królowej
dziwne, bo jest przecież marzec
akcję ratunkową przeprowadziłam z kobietą,
którą zaintrygował fakt, że z kartką papieru włażę ludziom pod nogi
burząc strumień ludzkich postaci
pewnie umierał, ale rozdeptanie to śmierć niegodna motyla



wczoraj w sklepie starsza pani zapytała o cenę mleka
było za drogie
poszła szukać gdzie indziej
kosztowało 3,95zł
kupiłabym Jej całe mnóstwo kartonów tego mleka
ale nie umiałam tego zaproponować,
żeby Jej nie urazić

wtorek, 27 marca 2012

stan wtorkowy

odliczanie do piątku.
skreślanie godzin, minut, sekund
czas płynie za szybko, żeby z wszystkim zdążyć
i za wolno za daleko jeszcze do końca
czas stał się bardzo ważny w moim życiu
życie mija
tygodnie mijają
odliczanie trwa cały czas
godziny snu
godziny pracy
godziny powrotu do domu
wieczorami winem rozciągam granice czasu
rano oszukuję go nakrywając kołdrę na głowę
zabawa w kotka i myszkę

poniedziałek, 26 marca 2012

#gdziejestweekend?

W weekend czas przyspiesza podwójnie,
Tym razem dodatkowo skrócił się o godzinę.
Moje małe WIELKIE dramaty.

W weekend postanowiłam zostać gwiazdą.
Umalowali mnie, uczesali i kazali ładnie wyglądać.
Idealna praca dla mnie.
Nawet w niedzielę rano.










czwartek, 22 marca 2012

Przez Ray Bany świat nie wygląda lepiej.

Siedziałam ostatnio z koleżanką
Przy barze
Dochodziła pierwsza w nocy
Właśnie skończyłyśmy Bardzo Ważny Dzień
Zawodowo.
Tak naprawdę chciałyśmy znaleźć miejsce, żeby wreszcie choć na chwilę pozbyć się szpilek.
Obłożone sprawami, obstawione laptopami,
Nadganiałyśmy mailowo poprzednie godziny poza biurem
Celebrując kolorowym drinkiem mały sukces i jeden z Jej ostatnich dni w pracy
Odchodzi kolejna osoba, bez której to wszystko nie będzie już takie samo.
Są ludzie, z którymi chce się siedzieć w pracy do rana,
Wymyślać, tworzyć, przenosić góry dla wspólnej idei.
Są ludzie, przez których każdy kolejny dzień jest stratą czasu.
Jest bezsensowym waleniem głową w mur.
Coraz więcej koło mnie tych drugich.
Praca, praca, praca.
Nie mam czasu na nic.
Ale piszę, bo jeśli nie będę wyrzucała z siebie tych odrzutów emocji, to zwariuję.
Chociaż nawet teraz robię to między mailami.



Tęsknię za normalnością.
Bardzo.

Teoretycznie nie jest tak źle.
Jeszcze mam siłę zmyć makijaż przed snem...

0588_0fe8

poniedziałek, 19 marca 2012

poniedziałek poniedziałkiem poniedziałkowi w poniedziałek

Narysuj mnie od nowa.
Narysuj mnie wieczorem, na pomoście, w grubym swetrze, boso.
Narysuj mnie jak śpię, jak się budzę, jak wieczorem zasnąć nie mogę,
Narysuj mnie kredką, głosem, dłonią,
Latem i jesienią.
Rysuj codziennie,
Codziennie od nowa.

Ciekawe, jak to jest się z kimś zestarzeć?
Znać kogoś od zawsze i na zawsze.
Budzić się czterdzieści lat i zasypiać razem.
I co niedzielę wspólny jeść obiad.
I patrzeć, jak wszystko się obok zmienia.
W większości znanych przeze mnie przypadków to taka wspólna droga krzyżowa.
A ja bym chciała, żeby każda wiosna była tą pierwszą.


5360_8188_500

niedziela, 18 marca 2012

And here we go again.

Odkąd obcięłam włosy trochę nie jestem sobą.
Potrzebowałam wtedy tak bardzo zmian, że zmieniałam wszystko, co przyszło mi na myśl.
Zmienić cokolwiek, jakkolwiek, zmienić, byle tylko wyjść z tej bez-nadzieji.
A wystarczyło tylko zmienić status.
Na singielka.
Włosy rosną 1 mm na trzy dni.
To dwanaście centymetrów rocznie.
Odliczam teraz czas centymetrami.
Kolejna wiosna.
Błogo, ciepło, z nadzieją.
Noce pijane od alkoholu, poranki w zmiętej od bycia z Tobą pościeli.
Pierwsze biedronki i pierwsze truskawki.
I radość drobnych chwil.
Małe euforie, codzienne radości,
Które jak koty łaszą się pod nogami, czasem zupełnie niezauważone.


Tylko nie wiem skąd to...

Agresywnie reaguję na wszelkie przejawy ubezwłasnowalniania się kobiet na własne życzenie.
Piątek wieczór, babskie spotkanie, rozmowa przez telefon, ona wraca do niego, bo albo go musi pilnować, albo musi być blisko, na krótkiej smyczy, żeby on nie miał za dużo czasu sam ze sobą, bo jeszcze odleci, jeszcze znajdzie coś lepszego, bo będzie miał pretensje za chwilę, że ona ma trochę swoje życie.
Been there, done that, fuck no.
A dwa tygodnie temu rozpaczała, jaka jest z nim nieszczęsliwa i że to koniec.
Choćby pił i był, byle był.

niedziela, 11 marca 2012

Gdzie jest weekend?


Pizza na śniadanie, 
wino od jedenastej rano, 
kawa z dawno niewidzianą koleżanką, 
wieczorne drinkowanie z przyjaciółmi. 
100% weekendu w weekendzie.
Już dawno nie miałam okazji wstać rano, wziąć psy i pójść na długi spacer do lasu.
A później wrócić, zrobić nam śniadanie i drugi raz zacząć dzień. 
Takie głupie, prozaiczne momenty, za którymi będę tęsknić przez następne dni.
Przyznam szczerze, że od połowy dzisiejszego dnia jestem myślami w pracy, więc piję więcej i więcej wina, żeby zagłuszyć myślenie. Idzie mi, jak sądzę, nieźle.     

Mam straszny głód czytania. Czytam ciągle i wszystko. Kiedyś nie zaczynałam kolejnej książki dopóki nie skończyłam pierwszej, a teraz czytam kilka na raz - inną w metrze, inną na kanapie, inną podczas kąpieli. Ostatnio z księgarni wróciłam z Gombrowiczem i Plichem w torebce i ciężko mi się od nich oderwać. Z wielu pozycji Gombrowicza wybrałam Opętanych Pornografię - mój M powiedział, że to typowe dla mnie i wcale go ten wybór nie dziwi. 
To miłe być jakimś, a nie nijakim. Lubię być typowa dla siebie.         

A w ogóle odkryłam niedawno, że moją okolicę zamieszkuje Włoch. Za każdym razem spotykam go jak przechadza się okolicznymi uliczkami w rozpiętym płaszczu oraz butelką wina i parasolką pod ręką. Nazywa się Dżiowani i pomimo swoich osiemdziesięciu chyba lat, jest niewiarygodny. Można się od niego uczyć socjotechnik flirtu. Dziesięć minut rozmowy z Dżiowanim robi lepiej niż godzina na kozetce u super terapeuty - to, jak on komplementuje, jak czaruje, jak ubarwia! Przy nim każda kobieta jest najpiękniejsza, najbardziej czarująca i niezwykła. Życzę każdemu takiego Dżiowanniego w okolicy!      

A teraz idę do do łóżka i zabieram ze sobą Gombrowicza. 
Będę przeciągać tą niedzielę w nieskończoność, żeby poniedziałek najlepiej nie zaczął się wcale. 


0028_6188          

środa, 7 marca 2012

PrądoTWÓRCZO

Od zawsze boję się pająków, ciemności, piorunów i prądu.
Wszystkich tych rzeczy obawiam się dość panicznie.
Nie wiem wiec dlaczego mam taką, hm, właściwość, która powoduje w stanach ponadnormowego pobudzenia emocjonalnego ewidentną niekompatybilność moją z jakąkolwiek elektryką.
Te stany to seks i złość.
Niekompatybilność to wywalanie korków.
Zdarzyło mi się już pozbawić pół bloku prądu jednym dotknięciem włącznika światła w moim mieszkaniu. A podobno tak się nie da zrobić.
Wielokrotnie zawieszają się przy mnie urządzenia elektroniczne od laptopów po mikrofalówki.
Byłam z tego powodu nie raz obiektem niewybrednych żartów i kazano mi trzymać się z daleka.
Z hukiem trzaskały przy mnie żarówki, gdy chciałam włączyć światło.
W lampach, lampkach, a nawet takich pochłaniaczach, które zwyczajowo montuje się nad palnikami w kuchni.
Takie rzeczy się oczywiście każdemu przydarzają. Tyle, że ja wyrabiam norme kilku osób.
Dzisiaj.
A dzisiaj zwyczajowo chciałam zapalić światło na klatce.
Pstrykło, błysło i zgasło.
Już nie ma światła na korytarzu.
Od pierwszego do piątego piętra.
Cóż, mam za sobą ciężki dzień, a teraz cała moja negatywna energia, jak po uziemieniu, poszła sobie w cholerę.
Elektryczne katharsis.


wtorek, 6 marca 2012

Wtorek, trochę środa

W zastępstwie weekendowych poranków Lubię w tygodniu ten czas Tuż przed zaśnięciem Gdy mijającym dniem się już nie trzeba przejmować A rozpieszcza świadomość całej nocy do wykorzystania. Cicho sączy się muzyka, malinowa herbata, książka I spokojnie spiące obok psy Ideał chwili złapany w kadr Zanim jeszcze oczy same się zamkną. Tęsknię za porankami bez dźwięku budzika I wieczorami wypełnionymi hałasem świerszczy I za granatowym niebem ciężkim od ilości gwiazd