środa, 20 października 2010

Bez tytułu.

Spacery dają mi ukojenie. Obcowanie sam na sam z przyrodą jest za każdym razem balsamem dla mojej duszy i myśli. Trzeba tylko móc na chwilę zatrzymać się, zadumać nad sobą i nad życiem. I nagle wszystkie krzykliwe dźwięki miasta ustępują miejsca odgłosom szeleszczących liśćmi kroków. Las tonie w odcieniach żółci i brązów. Nagie już drzewa czekają aż zima otuli je puchem śniegu. Bez względu na wszystko przyroda żyje swoim własnym rytmem, niezakłóconym i niewzruszonym przyziemnymi sprawami. Stale noc zamienia się z dniem, słońce z deszczem a lato z zimą.

Armageddon was yesterday - today we have a serious problem. Więc wzięłam psy i poszłam na długi spacer. Ciepły oddech odznacza się parą na zimnym powietrzu. To taki sygnał, że lato odeszło na dobre. Rzucanie piłki szczęśliwym, z tego powodu, psom odrywa niesforne myśli stale zajęte swoimi problemami. Pomyślałam, że nigdy nie byłam nad morzem zimą. Nigdy nie widziałam zamarzniętego brzegu i śniegu zamiast piasku. Chciałabym w tym roku nadrobić te zaległości.

Uciekam w książkę i zapach kadzidła. Wieczory nieodłącznie tlą się płomieniami świec.
Mówią, że muzyka koi duszę, ale ja myślę, że ona tylko odsłania nasze prawdziwe uczucia i emocje. Tak samo powoduje uśmiech, jak wyciska łzy ukrywane pod maską grymasów twarzy. Tylko oczy nigdy nie kłamią. W nich widać zawsze czystą radość, ból i strach. Szkoda tylko, że tak rzadko patrzymy sobie w oczy...




2 komentarze:

  1. Polecam morze zimą, choć mróz + wilgotność sprawia, że jest makabrycznie zimno. Jeśli wieje to już w ogóle masakra. A widok... faktycznie inny, natomiast zupelnie inny jest dzwiek morza, gdy na brzegu się robi lod, to fale trzeszcza. Po zmroku robi sie ciut strasznie. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Lepszej rekomendacji mi nie trzeba ;) To musi robić wrażenie. No cóż, śniegi zapowiadają już lada moment, więc mam nadzieję, że szybko uda mi się doznać tych wrażeń.

    OdpowiedzUsuń