czwartek, 11 listopada 2010

Poprostu.

Tęsknie...

I wiem, że znów za to dostanę po dupie. Ale tęsknie.
Fuck.
A miałam nie tęsknić i miałam być twarda.
Bo tak jest bezpieczniej dla mnie.
Bo dość mam już rozterek na temat zdrad.
Nieodpisanych smsów.
I strachu.
Go with the flow?

Dostojny kot wieczorny.





To co mnie najbardziej pociąga i przeraża, jednocześnie...



15 komentarzy:

  1. Wyrzuć telefon, Zamknij drzwi, Pokochaj samotność. Ona wyzwala.

    OdpowiedzUsuń
  2. A czy to nie jest tak, ze tyle razy zawodzimy sie na kims i pewnie troche tez na sobie, ze bezpieczniej jest byc samemu i nie wystawiac sie na kolejne rozczarowania? Nie wiem, pytam... Podobno w zyciu wazne sa tylko chwile...

    OdpowiedzUsuń
  3. Bo życie to tylko chwila. Piękna chwila. Samotna.

    Nie wiem, Porcelanq. Nie ma prawdy obiektywnej. Wiem, że ucieczki dają mocne ukojenie, ale to wciąż tylko moje subiektywne widzimisie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Trochę cieszy mnie to, że nie ma prawdy obiektywnej i że mogę mieć swoje życie po swojemu, czuć po swojemu... Chociaż dokonywanie wyborów jest takie obciążające, odpowiedzialne, trudne, a ponoszenie ich konsekwencji - takie ciężkie...

    Chwilowe ucieczki pozwalają złapać dystans, przynajmniej czasami. Bo tak generalnie przed życiem nie da się uciec.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie Uciekniesz przed sobą. Sztuką jest siebie akceptować. Tak jak każdy swój wybór. To Twój wybór. Nieważne czy dla kogoś totalnie absurdalny. Jest Twój... Kochaj go.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziwne... Komentarze nie dochodzą...

    Napiszę zatem jeszcze raz!

    Nie Uciekniesz tylko przed sama sobą. Przed cała resztą jak najbardziej. Zatem Jesteś całym swoim życiem. I Musisz nauczyć się siebie kochać, podobnie jak wybory których Dokonujesz. Są Twoje i tylko Twoje. Choćby nie wiem jak abstrakcyjne dla ulicznego przechodnia, są Twoje.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie w tym nawet rzecz. Tylko motywacje do pewnych decyzji są różne. Nie chodzi o to, żeby inni rozumieli decyzje czy im klaskali. To nie ich życie. Tylko ważne, żeby podejmować mądre decyzje. Patrzę na niektórych, jak sobie komplikują życie jedną złą decyzją. Patrzę na innych i widzę, jak się asekurują, bo boją się być szczerzy z samym sobą, bo wiedzą, że mogą znów zostać przez kogoś zranieni. Nasze życie trochę zależy też od innych ludzi.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wiesz kim Jesteś? Czujesz siebie? Godzisz się ze wszystkimi swoimi odchyłami? Akceptujesz je?
    Chyba nie ma mądrych decyzji. Jeśli jakąś Podejmujesz, to Masz przeczucie, że w którymś momencie swojego życia, albo w określonym stanie ducha, jest to jedyna słuszna decyzja. Nic Nie jest obiektywnie dobre lub złe. Tym bardziej decyzje. Nie ma mądrych posunięć, nie ma złych dróg. Wszystko jest tylko następstwem zbiegów okoliczności, żądz, pragnień... Cała ewolucja się na tym opiera. Za to lubię świat w którym żyję. Za pogodzenie się z przypadkiem.

    OdpowiedzUsuń
  9. Na Twoje pytania odpowiem TAK. i bardzo cenię życie, każdy dzień i każdą chwilę.

    Dobro od zła łatwo odróżnić. Też obiektywnie. A na nasze decyzje wpływają ludzie i zdarzenia, doświadczenia jakie były naszym udziałem. Człowiek jest dobry, tylko czasem życie go zmienia. Złe wybory pociągają kolejne złe. Tak to działa, aż wreszcie zostaje tylko zło. I nie zgadzam się z Tobą, że nie ma mądrych posunięć i złych dróg, bo są. Każdy dokonuje wyborów. Może pójść w prawo albo w lewo. A przypadków nie ma - moim zdaniem wszystko ma wyższy cel i sens.

    OdpowiedzUsuń
  10. Któż zatem decyduje o definicjach dobra i zła?

    OdpowiedzUsuń
  11. Są definicje, najłatwiej mają osoby wierzące - wiara jest drogowskazem. A moim zdaniem, jeśli ktoś nie wierzy, może założyć, że granicą dobra i zła jest sprawianie cierpienia innym ludziom. Jeśli nasze wybory czy decyzje są świadomym sprawianiem cierpienia, wtedy zaczyna sie zło. Czasem jest to konieczne, np. w przypadku rozstania, ale gdy robimy to celowo i z premedytacją, czynimy zło. To bardzo uproszczone co piszę, ale chyba daje obraz.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ale przecież w każdej religii tak naprawdę są różne definicje dobra i zła. Kto ma rację? Tolerancyjny buddysta, czy zdolny zabić muzułmanin? A może jeden z tych popierdolonych katolików, który nie rozumie nawet w co wierzy i bawi się w hipokryzję od tysięcy lat?

    Czy granicą jest cierpienie innego człowieka? Też tak czasem myślę, choć przecież czyniąc zło bliźniemu, możemy czynić dobrze sobie... Te granice nigdy nie zostaną określone. Dlatego nie uznaję ani dobra, ani zła. Są tylko instynkty.

    OdpowiedzUsuń
  13. Poziom instynktow to nie moj poziom. U mnie dochodzi rozum i wolna wola.

    OdpowiedzUsuń