środa, 24 listopada 2010

I stało się!

Po dniach i godzinach niecierpliwego wyczekiwania, od którego powietrze zastygało w skorpuie bezruchu a cyfry na tarczy zegara w popłochu układały się w wyczekiwaną godzinę... stało się! I już teraz jest! 



Robię się sentymentalna bardziej jeszcze niż byłam bleee, bo korki po szampanach schowałam do Pudełka z Rzeczami Życiowo Istotnymi. Będę je pokazywała dzieciom i wnuczkom za każdym razem napełniając oczy łzami wzruszenia. Tak własnie będzie! Wypiszczałam się wczoraj za wsze czasy, odebrałam milion telefonów z gratulacjami, dostałam kilka bardzo miłych komciów na fejsbuku i generalnie szalałam ze szczęścia obcałowując się z gratulującymi i wznoszącymi toasty. Strasznie się cieszę, bo czułam się jak koń kipiący adrenaliną czekający na sygnał startu, którego ciągle nie było słychać.

Marzenia się spełniają.....


....dlatego...

   
A co! 

Dodatkowo otworzyłam chińskie ciasteczko z taką wróżbą, że ho ho! No lepiej to już chyba być nie może*  Jest zimno, szaro, dżdżyście, wspaniale, siedzę i piszę chrupiąc cynamonowe ciasteczka. Idealnie smakują z tą pogodą za oknem. Koniec laby zbliża się ogromnymi krokami. A ja stoję podglądając przez judasza jego przyjście. Jest szał!

I na koniec trochę wtajemniczenia w to, czego opisana ta szalona i nieopanowana radość moja dotyczyła :)



* e tam, wiem, że może.. ;) 




7 komentarzy:

  1. Czyli jest job @ Ikea :) Cool :)

    OdpowiedzUsuń
  2. zbyt dosłownie ;) nie ajkija ale job się zgadza ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. ciesze sie razem z Toba :):)
    pozdrawiam w zimowy wieczór..

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo Wam dziękuję :} powodzenie ogromnie się przyda ;]

    OdpowiedzUsuń
  5. No to gratulacje na (hm) nowej drodze życia ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. WG - tak właśnie, na nowej drodze życia ;) bardzo dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń