niedziela, 26 września 2010

Faceci się obrażają!

Pozostaję nadal w męskiej tematyce. Nic kontrowersyjnego nie dzieje się w polityce (albo kontrowersje w polityce tak już spowszedniały, że stały się obowiązującą normą? - tak czy siak, nie ma o czym pisać), ani Plotek ani Pudel nie zaszczyciły mnie żadnym szokujący njusem, wszyscy (na szczęście i odpukać!) zdrowi, więc tak mi przyszło do głowy, żeby kilka słów o obrażalstwie napisać. O męskim obrażalstwie. 
Zawsze wydawało mi się, że to kobiety przodują w tego typu zachowaniach, ale doświadczenia i obserwacje, jakie prowadzę od jakiegoś czasu, skłaniają mnie do wysnucia wniosku, że faceci obrażają się co chwilę. Nie, przepraszam, to nie obrażanie, oni się dąsają
Polega to na tym, że gdy sprawy nie idą po myśli faceta, on chowa się do swojej jaskini odwracając się na pięcie. Dla niepoznaki, przewrotnie i przebiegle, dodaje zwrot: 'rób jak chcesz', 'no skoro tak uważasz' czy   poprostu krótkie 'ok'. Powstaje clutter, typowy szum komunikacyjny.
Ponieważ 5letnie studia psychologiczne zrobiły ze mnie jednocześnie Freuda, Skinnera i Pawłowa - każdego po trochę - to nie poddaję się tak łatwo. Więc pytam, drążę, chcę wyjaśnić. I, drogie Panie, to jest najlepsza metoda, ponieważ wtedy wychodzi, że jestem przewrażliwiona, że źle to odebrałam i że tak naprawdę wszystko jest ok. I naprawdę jest ok! Bo facet szybko niweluje swój wewnętrzny konflikt poznawczy i skoro mówi, że jest ok, to zaczyna wierzyć, myśleć i czuć, że jest ok. Strasznie prosta ta konstrukcja, ale akurat w prostocie upatruję jej fenomenu. Jak już wcześniej bowiem pisałam, kobiety rozkminiają, rozkminiają, rozkminiają, a w między czasie czy nawet w trakcie rozkminiania męczą siebie i, niejednokrotnie, swoje otoczenie pytaniami, wątpliwościami i zmiennymi dylematami. Horror! Zdecydowanie wolę tą męską prostotę. 

Sprawy komplikują się, gdy mężczyzna naprawdę chce pogadać. Wtedy nie mówimy już o żadnych fochach, żadnych dąsach, wtedy sprawa jest śmiertelnie poważna. Przypadki takie do częstych nie należą, ale zdarzają się. Znam takie z opowieści, znam z własnego życia. Nie ma nic bardziej kruchego niż odsłonięte uczucia mężczyzny, dlatego sytuacje takie wymagają szczególnej delikatności i wrażliwości. Bez względu na to, kim dla nas ów facet jest. 

I ważna porada: nie pijmy nigdy niczego, co zawiera więcej procentów niż herbata (również przy zaproszeniu na kawę sugerowałabym daleko idącą ostrożność) z facetem, który musi pogadać. A już szczególnie wystrzegajmy się smutnego faceta, który musi pogadać. Jeśli wdamy się z nim w gierkę polegającą na zapijaniu smutków, prawdopodobieństwo porannego kaca, nie tylko poalkoholowego, ale szczególnie moralnego, jest bliskie maksimum! 
I również, jeśli nie chcemy skończyć w taki sposób, ale będąc osobą pocieszaną, nie używajmy męskiego ramienia do wypłakania się! Z jakiegoś bowiem powodu mężczyźni uważają, że na smutki, na troski, na popitę, na sen, a szczególnie na pocieszenie, najlepszy jest seks. Z jakiegoś powodu pijana kobieta ma dokładnie takie samo zdanie. Dopóki się rano nie obudzi.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz