wtorek, 28 września 2010

Być jak pin up girls!


Gdybym miała wybrać ideał kobiety, to właśnie tak by on wyglądał. Mimo, że nie jestem znawczynią lat 40tych i 50tych, to odkąd pamiętam, rysunki pin up girls robiły na mnie olbrzymie wrażenie. 
Moim zdaniem to esencja kobiecości, połączenie piękna, dyskrecji, elegancji i sporej dawki seksapilu.
Pin up girl musiała być pewna siebie i świadoma swojego ciała. Umiała swobodnie bawić się swoim wizerunkiem w sposób kokieteryjny i nienachalny. A gra polegała na niedopowiedzeniu
Rysunki pin up girls zawierały wszystkie detale, które tak bardzo kojarzą się mężczyznom z pożądaniem: podwiązki, krótkie spódniczki, pasy do pończoch, bielizna podkreślająca kobiece kształty i wcięcie w talii... Pokazywały charakterystyczne dla sfery erotycznej wabiki, nęcąc i kusząc, pozostawiając jednak resztę męskiej wyobraźni. 



Współczesne kobiety powinny czerpać z tej tematyki wiedzę do swojego codziennego użytku. W zabieganiu, zmęczeniu, jesiennej szarudze - to powinno inspirować! Zarówno kobiety będące w związkach, jak i singielki. 
To, że kobiety chcą wyglądać atrakcyjne dla swojego mężczyzny jest oczywiste. A jeśli kobieta uświadamia sobie, że nie ma już takiej potrzeby, bądź wcale nie miała - wtedy, moim zdaniem, jest problem. Albo z kobietą i jej postrzeganiem siebie samej. Albo z facetem. Bo jeśli ludziom zależy na sobie nawzajem, wtedy chcą być dla siebie atrakcyjni i chcą wzbudzać u siebie pożądanie. Nawet, jeśli jego jakość czy intensywność zmienia się na przestrzeni lat.
A singielki? No więc nic tak pozytywnie nie działa na samopoczucie jak dobry ciuch! A piękna bielizna 'pod spodem' jest jak droga biżuteria - nikt nie wie, ile dokładnie kosztowała, ale sama świadomość, że wydało się na nią chociażby i majątek, powoduje intensywniejsze błyszczenie oczu.



O bieliźnie dopasowanej do sylwetki - estetycznej, kuszącej, podkreślającej to, co podkreślone zostać powinno - nie wolno nigdy zapomnieć! Bez względu na wiek, zawód, porę roku czy stopień rozkładu emocjonalnego z powodów ważnych. 
I nieważne, że jej nie widać! Właśnie, że widać! Czasem dyskretnie wysunie się zaledwie skrawek koronki czy ramiączka - wystarczy!  
I co z tego, że się idzie tylko do lekarza. Lekarz też człowiek, niech ma trochę przyjemności z pracy!


Poziom endorfin w organizmie wzrasta po założeniu nowej bielizny do poziomu porównywalnego z tym, jaki zostaje osiągnięty po opuszczeniu gabinetu przemiłej psychoterapeutki, która nareszcie pomogła stwierdzić, że to życie wcale nie jest takie złe*.

Więc?
Więc może zakup seksownych majteczek i bardotki - do kompletu - nie wychodzi taniej niż godzina spotkania z Freudem lub jednym z jego kolegów, ale koniec końców jest wielokrotnego użytku.
  
Kobieta powinna dbać o swoją kobiecość. W tym całym codziennym zabieganiu, nie może zaniedbywać tej sfery swojego życia. W tym, jak kobieta traktuje swoją kobiecość odbija się to, jak traktuje samą siebie...
Należy więc pamiętać, że - banalnie - piękna bielizna wpływa bezpośrednio na nasze samopoczucie, przyjemnie otula nasze ciało, słodko nęci nasze zmysły. Po co więc wydawać majątek na terapie czy kolejny dzień pielęgnować w sobie chandrę, skoro za oknem pogoda, która i tak przyprawia o myśli samobójcze? Rozpieszczajmy się, drogie Panie :) 




I wcale po 50tce pin up nie musi tak wyglądać! ;)




* moje twierdzenie nie poparte jest żadnymi badaniami. Tak mi się, z własnego i cudzego doświadczenia, wydaje.

1 komentarz: