wtorek, 6 marca 2012

Wtorek, trochę środa

W zastępstwie weekendowych poranków Lubię w tygodniu ten czas Tuż przed zaśnięciem Gdy mijającym dniem się już nie trzeba przejmować A rozpieszcza świadomość całej nocy do wykorzystania. Cicho sączy się muzyka, malinowa herbata, książka I spokojnie spiące obok psy Ideał chwili złapany w kadr Zanim jeszcze oczy same się zamkną. Tęsknię za porankami bez dźwięku budzika I wieczorami wypełnionymi hałasem świerszczy I za granatowym niebem ciężkim od ilości gwiazd

6 komentarzy:

  1. Kocham ten magiczny moment, kiedy mam świadomość (zanikająca, bom senna jak nie wiem co...) że jedynym moim obowiązkiem jest głęboki sen ! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. i zapachem dymu z komina
    w górach
    w beskidach

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja również tęsknie za takimi porankami i nocami.:)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. a masz tak, że jak najdłużej odkładasz zaśnięcie, bo wiesz, że jak zamkniesz oczy to zaraz będzie poranek?

    OdpowiedzUsuń
  5. boogies dokladnie tak mam :) a rano mysle jaka bylam glupia siedzac bez sensu

    Oby nam takie beztroskie chwile jak najszybciej sie przydarzyly

    OdpowiedzUsuń