piątek, 24 czerwca 2011

Przechodzę jakąś metamorfozę
Stadium poczwarki
Mam fizyczne symptomy
Przechodzenia z jednego w drugie
Weltschmerz z objawami ostrej grypy

Podobno to kobieta wybiera mężczyznę, który ją wybierze
Dajcie mi 99 normalnych facetów i jednego skomplikowanego - od razu mu wpadnę w ramiona...

Nie wiem, jak to działa
Być może to kwestia kół zębatych, które mamy w środku,
które kręcąc się uruchamiają biochemiczne łańcuchy reakcji
Pierwsze wrażenie, chemia, fizyka...
Moje koła i trybiki są zepsute,
Kręcą się w złą stronę.
Moja chemia jest antychemią.
Bezwiednie uwięziona w ramach chorych konwenansów.
Miotam się jak ryba w sieci,
Co i tak raczej nie zmieni schematu.

Czy każdy popieprzony tatuś zostawia swojej córce w posagu skrzywienie,
Magnetyczne przyciąganie mniej lub bardziej popieprzonych kopii tatusia?
Powinnam na stałe ustawić sobie status związku 'to skomplikowane'
Darować sobie złudzenia i projekcje
Skoro to, czego najmocniej chcę
Najbardziej mi szkodzi.

Wieczorny odwyk
Muzyka, wino, paczka papierosów, za silne uczucia, zbyt intensywne emocje...
Tydzień z papierosem uważam za otwarty.
Kontrolowana chwilowa autodestrukcja,
Aby sięgnąć dna
I odbić się na powierzchnię
Miałam być dzisiaj tu i tam...
Bawiąc się emocjami i grając rolę obojętnej na to, co gdzieś w środku zaczyna wychodzić na wierzch
Ale od przymykania na to oczu bolą mnie powieki
To takie trudne, gdy umysł mami obietnicami naiwną duszę
Gdy rozpalone ciało czuje na sobie dotyk
Ten dotyk, od którego można oszaleć
I który rano zostawi otwarte na ciele rany
I wiem napewno, że będziemy się jeszcze bawić w tą grę
Bycia blisko tak, żeby nie odejść
Ale tak daleko, żeby się nie zbliżyć
Zachowując pozory poczucia bezpieczeństwa
Każde coś dla siebie...
Kolejna wspólna impreza, kolejna kawa w przerwie między mailami, kolejne zdania, słowa, przekomarzania się z uśmiechem na ustach...
I udawanie, że nie dzieję się nic
Kolejny raz w akcie desperacji, będę udawać, że to już ostatni raz
A później znowu zadzwoni telefon...

Nie wiem, kiedy to się do cholery stało.
Pieprzona dramaturgia.
Żałuję, że nie spotkałam Cię w odpowiednim momencie, w odpowiednim czasie
Jeden jedyny raz w życiu
A później każde poszłoby w swoją stronę
Mając każde dla siebie swoją własną iluzję do kolekcji.

Und nochmal alles wird gut...
Wie immer.


To jedna z najlepszych, najbardziej klimatycznych piosenek, jakich ostatnio słucham. Thrillmaker...


4 komentarze:

  1. ...dopiero zupełnie niedawno odkryto, że istnieje antymateria i wierzę, że jest w tym jakaś logika. Być może niepojęta... tak jak w miłości...

    OdpowiedzUsuń
  2. "Dajcie mi 99 normalnych facetów i jednego skomplikowanego - od razu mu wpadnę w ramiona..."


    "Kolejna wspólna impreza, kolejna kawa w przerwie między mailami, kolejne zdania, słowa, przekomarzania się z uśmiechem na ustach...
    I udawanie, że nie dzieję się nic"

    to do mnie jakoś szczególnie przemówiło.

    OdpowiedzUsuń
  3. Monik - no właśnie... czuję to przez skórę.
    Ciekawe, gdzie mnie to zaprowadzi...

    OdpowiedzUsuń