wtorek, 26 lipca 2011

Od dzisiaj do za miesiąc - to moje postanowienie.
Pewne rzeczy, które się wydarzyły bądź właśnie dzieją od dzisiaj mają termin ważności.
Sama go im nadałam.
Moja skłonność do analizowania i rozgryzania wszystkiego na drobne kawałki niestety staje się dla mnie zbyt uciążliwa.
Chciałabym ją odrzucić, ale to tak, jakby chcieć przestać być sobą.
Można chcieć i na tym koniec. Nic od tego się nie zmieni.
Myślę, że wszystko byłoby dużo prostsze, gdybym mogła spontanicznie chłonąć każdą chwilę.
Trochę bezmyślnie. Zabijając w sobie wszelkie refleksje.
Ale jeszcze nie umiem stłumić w sobie tej całej ckliwej wrażliwości.

Przez miesiąc żyję, za miesiąc podejmę decyzję.
W pewnym sensie przeczuwam chyba, jak to się skończy, ale dzisiaj, wiem, że to nie jest dobry moment na definitywne posunięcia. Wiem, że nie umiem powiedzieć wszystkiego głośno, a potem wstać rano i być pewna, że właśnie tego chcę.
Nie sądzę też, żeby cokolwiek się w tym temacie w przyszłości zmieniło.
Taka już jestem, że gdy inni idą prosto przed siebie, ja wybieram najbardziej skomplikowane rozwiązania.
Za każdym razem tak samo nieświadomie.
Jedni lubią kurczaka z rożna, inni wódkę z sokiem, a ja wchodzę w mrok i dziwię się, że jest ciemno.

I nie ukrywam, że jest mi smutno.
Chciałabym bajki. Takiej obrzydliwie szczęśliwej bajki z milionem happy endów.
I chciałabym nie czekać, a czekam. Chciałabym nie myśleć, a myślę. Chciałabym się nie zastanawiać, a cały czas to robię. Im bardziej nie chcę tego robić, tym więcej myśli kłębi mi się w głowie. Myśli, od których coraz mniej wiem i coraz mniej rozumiem...

W życiu jednak jesteśmy bardzo osamotnieni. Nawet mają kogoś obok siebie, żyjemy samotnie walcząc ze swoimi uczuciami, myślami, rozterkami...




"Ludzie sypiają ze sobą, nic ekscytującego. Zdjąć przed kimś ubrania i położyć się na kimś, pod kimś lub obok kogoś to żaden wyczyn, żadna przygoda. Przygoda następuje później, jeśli zdejmiesz przed kimś skórę i mięśnie i ktoś zobaczy twój słaby punkt, żarzącą się w środku małą lampkę, latareczkę na wysokości splotu słonecznego, kryptonit, weźmie go w palce, ostrożnie, jak perłę, i zrobi z nim coś głupiego, włoży do ust, połknie, podrzuci do góry, zgubi. I potem, dużo później zostaniesz sam, z dziurą jak po kuli, i możesz wlać w tą dziurę dużo, bardzo dużo mnóstwo cudzych ciał, substancji i głosów, ale nie wypełnisz, nie zamkniesz, nie zabetonujesz, nie ma chuja."


Jakub Żulczyk "Ślepnąć od świateł"




Zawsze, jak mówię komuś, że nie chcę go skrzywdzić wiem, że go skrzywdzę...

1 komentarz:

  1. wiem o czym mówisz,też często łapie sie n tym,że myślę o błahych sprawach,zupełnie do niczego mi nie potrzebnych,a wręcz odwrotnie,komplikujacych moje zycie jeszcze bardziej,jakby nie im wystarczalo ,że i bez tego jetem dość popaprana;)...ech

    OdpowiedzUsuń