wtorek, 22 marca 2011

sushi musi.

Dobrze mi ostatnio wychodzą te skłoszowe męskie wieczory, ponieważ mogę się zwyczajnie w spokoju naobjadać. Właśnie leżę błogo ociężała w łóżku i nawet palcem jeśli ruszam, to tylko od niechcenia. A oni tam za tą piłeczką biegają... A ja tutaj sobie leżę.

Wychodząc dzisiaj z pracy późną nocą zastanawiałam się jaki jest dzień. I w duchu liczyłam, że to chociaż środa. Dawno się tak okrutnie nie pomyliłam...  
Codziennie rano wstaję, wychodzę do pracy, pracuję, wracam i przez cały ten czas towarzyszy mi myśl, że jak tylko wrócę, to od razu idę spać. Później wracam, oczywiście spać nie idę, a od rana zaczynam dokładnie od nowa myśleć, że jak tylko wrócę to...




5 komentarzy:

  1. łiked tuż tuż. A na wiosnę słońca więcej, siły więcej, energii też. Będzie z górki;) Zobaczysz;]
    Otulam środowo już:*

    OdpowiedzUsuń
  2. och...skąd ja znam to uczucie. Jak wychodzę z pracy to już jest koniec dnia i to uczucie,że tak mało czasy zostało do kolejnego poranka. A w tym czasie tyle spraw do załatwienia, rzeczy do zrobienia.

    Chociaż dziś iskierka, skończyłam pracę o 14:00, jest po 18:00 a ja już tyle zrobiłam i mogę poodpoczywać:)

    pozdrawiam

    P.S. Jutro czwartek, a jak mawiał mój kolega "czwarteczek to taki mały piąteczek"

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale dziś już środa i weekend bliziutko :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Co prawda to prawda - czwartek zaczyna sie za 1,5 godziny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. :) z tym myśleniem że idę spać jak tylko wrócę mam tak samo. Nigdy nie udaje mi się tego wypełnić, bo zawsze szkoda mi wieczoru :)

    OdpowiedzUsuń