czwartek, 2 lutego 2012

takżetak

Jest tak zimno, że ptaki zamarzają w locie.
Myśli w głowie.
Sznurówki w butach.
Wydaje mi się, że jest piątek. 
Wnioskuję po stopniu zmęczenia. 
Psy w domu niedopieszczone.
Spotkania, bankiety, nocne powroty taksówką do domu. 
Weekendy wydają się czarną dziurą - zniekształceniem rzeczywistości, 
Po której poniedziałki szybko pozbawiają mnie złudzeń.

Zdjęcie, które dzisiaj szczerze mnie rozśmieszyło. 
Pamiętam, jak ładnych parę lat temu moich znajomych w drzwiach powitał mój pies merdający ogonem z różowym wibratorem w pysku. To suczka więc w sumie.   

 


Widziałam rano panią w futrze z listów z foliową reklamówką w kwiaty, odpowiednio wytartą w okolicy rączek - relikt PRLu zagubiony w czasoprzestrzeni?

3 komentarze:

  1. Och, jak dla mnie to pudelek-zabójca!
    Co do reliktów z PRL-u, podchodzę doń nieufnie. Reliktów jako reklamówek, jako telewizorów, jako pań.

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja mama też czasem takich reklamówek używa ;))
    Piesio rozkosz!
    A zmęczenie zimnem mnie się też daje w znaki...

    OdpowiedzUsuń
  3. ten psiak, och! czy on wrócił od kosmetyczki? :)

    OdpowiedzUsuń