piątek, 11 listopada 2011

Sweter mojego chłopaka.

Na oparciu krzesła zostawił swój sweter.
Spędziłam w nim cały wieczór.
Z grzanym winem w ręce, w kocu, w powietrzu czując zapach Jego perfum zapamiętany w zakamarkach wełnianych włókien.
Rzeczy dzieją się.
Bez udawania, zmuszania, imaginowania sobie kogoś, czegoś, wszystkiego.
Rób mi tak. Tak mi dobrze.


Lato skończyło się na dobre.
Życie jesienią to przewidywalne rytuały: praca, dom, praca, weekend.
Tęsknię za atmosefrą bohemy. Spędzania nocy na rozmowach, znikania na długie godziny i bycia dla tych momentów, które czuje się dużo mocniej i pamięta dłużej...
Dorastając trzeźwiejemy z marzeń.
Obdarty, okradziony z iluzji człowiek albo sam stanie się magikiem swojego życia, albo żyć będzie i w końcu umrze robiąc tylko przysługę innym ludziom zdegustowanym jego bezcelową, smutną wegetacją.
Być korposzczurem, a po godzinach wolnym ptakiem? A może zostawić to wszystko za sobą, a przed sobą mieć tylko kolejny dzień - nie myśląc o tym, gdzie się chce dojść, ale jak chce się tam iść?

Prozaiczne z pozoru rzeczy, robione w odpowiedni sposób stają się niezwykle.


    

Jesienią zawsze oblewam się herbatą, bo najbardziej lubię ją na kolanach i grzać dłonie o kubek. Już jak robię sobie herbatę wiem, że się nią obleję. Czasem nawet wcześniej zakładam dres. Strasznie nie lubię oblewać jeansów herbatą.  



7 komentarzy:

  1. Jesień to chyba najlepszy czas do picia herbaty, zima za to pachnie mi kakao.

    Sweter, bluza ukochanego - nic, tylko zakładać i nigdy nie zdejmować! Szczególnie, jeśli przesiąknięta jest zapachem jego perfum...

    OdpowiedzUsuń
  2. herbatka z sokiem z czarnej porzeczki w jesienno-zimowy wieczór - bajka :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zima zawsze wydobywa z mojego domu zapachy ukrywane latem, pachnie drewno, świece, suszone grzyby i jabłka. Kiedy sypnie śniegiem ciąży tylko trochę stres czy rano dojadę do pracy w jednym kawałku, ale i tak bym się z nikim nie zamienił.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tez mialam kiedys taki sweter:) I ktos tez mial moj:))

    OdpowiedzUsuń
  5. Też lubię najbardziej herbatę na kolanach. Najlepiej zieloną albo pachnącą cynamonem czy imbirem. I marzę o takim swetrze.

    A te marzenia... to prawda. Jakoś coraz częściej zostawiam je w domu, a tak bardzo ich nieraz brakuje w codziennym biegu.

    OdpowiedzUsuń
  6. Oduczyłam się pić herbatę, ale z kubkiem kisielu Cię pozdrawiam, a tryptyczek rodzajowy na dole - przedni :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie mam ukochanego, mam za to dużo herbaty. Może się pooblewam.

    OdpowiedzUsuń