wtorek, 23 sierpnia 2011

Nie zmrużysz oka...

Pod takim hasłem odbywał się IV Międzynarodowy Festiwal Ogni Sztucznych w Szczecinie PYROMAGIC 2011 połączony z III Festiwalem Muzyki Elektronicznej MUSIC Wave.

Tam też byłam i wszystko to widziałam! :)




Fajerwerki już kilka razy w swoim życiu widziałam i nie sądziłam, że pokaz zrobi na mnie aż takie wrażenie. Nawet padający, w pewnym momencie, ulewny deszcz nie był w stanie przeszkodzić gapieniu się w niebo z szeroko otwartymi oczami. Napewno nie spodziewałam się aż takich iluminacji i nie wiem ile razy wydawałam z siebie łał czy Ooooo.....







Poniżej link do zwycięskiego pokazu, chociaż na żywo - wiadomo - pokaz robił o wiele większe wrażenie. 




Dla miłośników klubowych dźwięków, do których ja się zdecydowanie zaliczam, koncerty były naprawdę bezbłędne. Na koniec zagrali CAT'N'DOGZ - moje muzyczne odkrycie tego wyjazdu. 




A na sam koniec scena odpłynęła... Odrą sobie gdzieś popłynęła. 
Damn cool Szczecin!



Ale nie tylko kulturą popularną człowiek żyje, dlatego wybraliśmy się do stydyjnego kina Pionier na film Nic do oclenia (reż. Dany Boon). Kino to jest wpisane do Księgi Rekordów Guinessa jako najstarsze działające kino (nawet w czasie wojny nie zawiesiło swojej działalności). Film - znakomity! Uśmiałam się do łez. A kino... takich kin już nie ma... zamiast szeregów krzeseł, zaledwie kilka foteli ustawionych wokoło stołów, kameralnie, jak z niemych filmów... Nie można być w Szczecinie i nie wybrać się do Pioniera.



Na pewno jest jeszcze wiele nieodkrytych przez mnie miejsc w Szczecinie, jednak spędzone tam prawie trzy dni pozostawiły po sobie niezapomniane wrażenia.

Wszystkim zainteresowanym polecam odwiedzenie strony internetowej miasta Szczecin www.szczecin.eu, a także fanpage'u na Facebooku --> o tu. Znajdziecie tam wszelkie aktualne informacje i wydarzenia, a naprawdę w Szczecinie cały czas coś się dzieje! 

Jeszcze raz chciałam serdecznie podziękować UM Szczecin za zaproszenie, szczególnie Magdzie i Łukaszowi, którzy na co dzień odwalają kawał dobrej roboty, a w czasie tych niecałych trzech dni pokazali mi Szczecin, jakiego nie znałam do tej pory ;), CITYBell - ze specjalnym wskazaniem tajemniczego Pana A. - za organizację,  a także anegdoty, które uczyniły wspólnie spędzony czas wyjątkowym. 
Ogromnie dziękuję również ekipie Lisce White Plate oraz MarcinowiModernistyczny Poznań - świetnie się z Wami bawiłam :)  



7 komentarzy:

  1. Uwielbiam scenę z fajerwerkami Gandalfa w "Władcy Pierścieni", więc pewnie by mi się spodobała impreza, za rok nie przeoczę ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. @Aurora - to widzimy się tam za rok :}
    Ja naprawdę byłam zachwycona! W pewnym momencie na rzekę spadły jakby czerwone lampiony - przepiękny widok! :]

    OdpowiedzUsuń
  3. a ja uwielbiam wszyyystkie fajerwerki, nawet te kiczowato kiczowate, więc te to już w ogóle zrobiłyby na mnie duże wrażenie ;-P

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam fajerwerki, szczegolnie te na 4 lipca w NYC. Pokaz trwa zwykle 30 minut i stoje z otwarta geba:)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Oh, jak zazdroszczę Ci kina...

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja uwielbiam fajerwerki na niebie i w zyciu.

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetnie wyszły Ci zdjęcia, razem z Twoją relacją to PRAWIE czułem jakbym to widział

    OdpowiedzUsuń