wtorek, 15 lutego 2011

Miesiąc później...


Niewyobrażalnie szybko leci czas. Aż wstyd się przyznać, że od mojego ostatniego wpisu minął prawie miesiąc. Głowa aż huczy mi od myśli, których nie mam czasu materializować klawiaturą komputera. W tym czasie już dwa razy przyszła wiosna, po czym znów od nowa pod nogami chrzęści mróz. Mam kilka nowych postanowień, kilka planów więcej i zmian, które koniecznie trzeba wprowadzić.

A poza tym wszystko płynie swoim utartym torem. Od poniedziałku tęsknię już za weekendową jajecznicą, weekend kończy się zanim na dobre się zacznie i zaczynamy poniedziałkiem od nowa.

Wczorajsze Walentynki uświadomiły mi, że jestem przeciwna byciu przeciwną Walentynkom. A niechże sobie będą, niech te kiczowate czerwone serduszka zalewają wystawy sklepowe, nie mam nic przeciwko temu. Ale jakoś tak męczy mnie narzekanie i psioczenie przy tej okazji. Przy każdej innej w sumie też.

A wczoraj... nie byłam na wystawnej kolacji, nie dostałam tulipanów, ani złota, ani brylantów, ani ani... Za to zostałam wylizana, pogryziona, ciągnięto mnie za włosy i włażono na głowę. Cudnie było! Najlepiej jak mogo być! Ale o tym na razie milczę.



psyprzepióreczki albo przepiórcze psy. jak kto woli.

6 komentarzy:

  1. gdzie ja mogę kliknąć, że to lubię ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wylizana i pogryziona - rozumiem, ale na głowę nie pozwalaj sobie wchodzić ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. o, mamusiu, cienie większe od włascicieli:)

    OdpowiedzUsuń
  4. tęsknota za weekendem w piątek jest mi znana bardzo dobrze, a na temat Walentynek sam się ostatnio rozpisywałem:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Marta, ja nigdzie nie poszłam, tęsknie za pisaniem, ale zwyczajnie w pracy mam sajgon z meksykiem i po powrocie do domu padam. Łapczywie jak ryby wyciągnięte z wody łapię chwile weekendowego odpoczynku, po czym znów wpadam w wir pracy w poniedziałek punktualnie o 9:00 rano. Cóż, życie...

    Beata - może i cienie większe, ale ego starszej jest tak duże, że nie raz cieniem rzuca się na okolicę ;)


    wg - wchodzenie na głowę wydawało mi się całkiem fajne ;P

    Marku, pośpiech wymaga poświęceń - button LIKE musi poczekać ;)

    a co do tęsknoty za weekendem, to jest w moim przypadku niewyobrażalna w piatek. W tygodniu nie mam za bardzo czasu o tym myśleć, ale w piątek męki cierpię w każdą godzinę pracy. Tyle tylko, że ja uwielbiam swoją pracę, choć wysysa mnie nie raz na wiór.

    OdpowiedzUsuń