niedziela, 4 listopada 2012

Wrzenie świata.

Zasnąć sobą, obudzić się archetypem siebie.
Schizofrenia myśli i postaci.
Jest dobrze - jest mi źle.
Bez powodu, wbrew oczekiwaniom.
Wątpliwości, niby odpryski koszmarów zostają pod powiekami na resztę dnia,
Rzeczy i ludzie przestają do siebie pasować,
Kawa inaczej smakuje,
Włosy się nie układają.
Wszystko.
Dzisiaj, zaraz, o d    n o w a.
Wyjść, uciec, d o ś w i a d c z y ć.
Myśli materializują się zmarszczką na czole.
Krem o działaniu przeciwzmarszczkowym.
Smutek w środku.
Bałagan w środku.
Różowe tabletki na uspokojenie*? Wino? Dużo wina. Tak lepiej.
Zaszyć się pod kocem i przestać myśleć
Kilka dni wojowania z samą sobą.
Emocjonalny pms bez powodu.
Uczucia jednak można przedawkować-
skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą.

Listopad?

Szybko w tym roku.
Szary to aktualnie mój ulubiony kolor.
Herbata z sokiem malinowym.
Za duży sweter
I książki.
Wszędzie ze sobą, przynajmniej dwie w torebce.
Mam tyle ulubionych fragmentów, że mogłabym tylko nimi rozmawiać ze światem.





Różowe tabletki na uspokojenie Krystyny Jandy - polecam, zresztą nie tylko tą pozycję. Jandę mogę czytać bez końca...



1 komentarz:

  1. Kobieta zmienną jest, tak bardzo to widać. Uczucia ponoć należy dawkować z umiarem - tak radzą "specjaliści". Jakoś nigdy nie przestrzegałam tego zalecenie i teraz też raczej nie.

    Książki - ratują codzienną podróż do i z pracy, od niedawna zaczęłam notować co ciekawsze fragmenty bo pamięć już nie ta ;) może i na nią przydarzą się różowe tabletki?

    OdpowiedzUsuń