czwartek, 6 października 2011

Łóżko, kołdra, herbata z sokiem malinowym, muzyka i kafka dreams.

Lubię jesień. Zimno, wieje, ale można pod kocem pić grzane wino i jeść jabłecznik w grubych skarpetach. Co prawda wrzesień był, póki co, lepszy niż lipcopad, ale dzisiaj wybrałam się pierwszy raz od dawna do lasu i poczułam jesień. Jeszcze zieloną, ale już powoli szeleszczącą liśćmi pod nogami i spadającymi na głowę żołędziami. Trochę trzeba na nie uważać.

7919_0850_500

Poza tym jazz. Całonocne wypady na miasto zamieniłam na siedzenie po nocy i słuchanie muzyki. Spokojnej, melancholijniej, dobrej w słowach. Kiedyś, dawno temu, uważałam, że muzyka jazzowa wiele wspólnego ma z kotem biegającym w te i we wte po pianinie, ale z uporem maniaka szukałam w niej czegoś. Dzisiaj jestem już duża prawie i w tej popierdzielonej zbieraninie dźwięków odnajduję sens życia. Im bardziej rzępolą, tym bardziej się zachwycam. Czuję się wybrana. 

Czytam książkę, w której główny bohater poznał kobietę swojego życia, zdradził z nią żonę, ich syna, który na pewno przez to będzie miał traumę na resztę życia i z pewnością założy kolejną dysfunkcyjną rodzinę, a ja wkurzam się na siebie, że mu współczuję, że rozumiem go, rozgrzeszam i życzę jak najlepiej. A przecież to draństwo. A może nie?     

Ostatnio śnią mi się domy. Co noc kupuję dom. Każdy jest inny, zupełnie nie taki, jaki bym chciała, ale wszystkie mają duszę i pachną historią. Trochę to dziwne, bo najpierw go nie lubię, ale z czasem zaczynam go czuć, w końcu kocham, urządzam, wreszcie budzę się pełna emocji, a kolejnej nocy wszystko zaczyna się od nowa w nowym domu. Moje Odpowiedzialne Ja chyba daje wyraźny sygnał weź coś zrób, kup dom, przestań wynajmować. A ja już się tak przyzwyczaiłam do tej niestałości, braku przywiązania i niezależności, że nie wyobrażam sobie inaczej - dom, jeden adres, stały, zamieszkania? To zbyt odpowiedzialne. Bleh.

W ogóle ostatnio prowadzę aktywną alternatywną egzystencję w snach. Wstaję rano zmęczona, jakbym właśnie wróciła z nocnej zmiany życia. Przedwczoraj wychodziłam za mąż. Nie wiem za kogo. Pamiętam za to piękną suknię z aplikacją (tylko kobiety wiedzą, co to aplikacja - bo nie, nie chodzi o tą na telefon). Suknia była jedyną dobrą rzeczą w tym śnie, choć tak, jak domy, zupełnie nie w moim stylu. Po ślubie pomyślałam to, co już raz kiedyś realnie czułam - kurwa, niedobrze. I się obudziłam. Ale ja ze ślubami też mam problem - jeden dom, adres wspólny, zamieszkania? 
Wczoraj śnił mi się ogromny biały pudel. Nie wiem po co. Poprostu śnił się, szedł sobie, był piękny, a później się obudziłam. Jeśli kiedykolwiek zdecyduję się na psa wielkości małego niedźwiedzia, to będzie to właśnie pudel - mam go w planach od zawsze.

Z sennika:
suknia ślubna: pragniesz obdarzyć kogoś miłością
widzieć pudla: spotkasz uczonego i będziesz się cieszył jego interesującym i pożytecznym dla ciebie towarzystwem
dom: symbol ciała ludzkiego oraz jego wewnętrznego i zewnętrznego stanu; posiadać: beztroskie dni
Hmmm... zapowiada się ciekawie.

Jako dziecko ciągle śnił mi się jeden sen. Stara kamienica, ja schodzę z najwyższego piętra po krętych, skrzypiących, drewnianych schodach i mijam co chwilę różne drzwi - każde zupełnie inne od poprzednich. Pamiętam dobrze jedne intensywnie zielone, ale były też stare, rozpadające się drzwi oraz zupełnie nowoczesne. Wogóle mam czasem sny, które powtarzają się cyklicznie. Niektóre są straszne. 

Nie mogę oglądać brazylijskich telenoweli, bo za bardzo denerwuję się intrygami. Oni tam ciągle coś knują, a mnie stres zżera, że wszystko wyjdzie na jaw nie w porę. Koniec końców mam nadzieję, że przejawiam zdrowe odruchy. 

Picie szkodzi. Doświadczyłam na własnej skórze. Otwierając czternasto milionową butelkę wina prawie odrąbałam sobie pół dłoni. Krwawienie udało się zatamować jako tako po około 3 godzinach, choć nadal noszę w sobie lęk, że rano obudzę się sina w kałuży krwi. Dobrze, że w ramach szoku pourazowego otworzyłam do końca tą butelkę, bo bez znieczulenia nie przebrnęłabym przez dezynfekcję i inne obdukcje. Dramat przez duże D. Więc teraz nie dość, że jestem chora, to jeszcze pokaleczona. Drobna sugestia na przyszłość: korkociąg zamienić na pomocną męską dłoń. Przynajmniej na jakiś czas.

4671_eb7f


0780_7fe9


9 komentarzy:

  1. jesień na całego zimno teraz
    teraz najlepiej różne napoje pić na rozgrzewanie się
    mój blog jestem codziennie.

    http://agatucha123-agatuszka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakoś dobrze mi się rozpoczyna ten dzień, po przeczytaniu Twojego wpisu :))

    Uważaj na alkohol!!! ;-)

    Mi do jesieni pasuje Norah Jones, Tracey Chapman i Eva Cassidy :)

    A co do tych snów, ja też ostatnio noszę się z zamiarem pisania pamiętnika sennego, bo dziwy się po tej drugiej stronie dzieją, że ho-ho!

    Buziak!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jesień ma w sobie te melancholię, która daje jakiś spokój. Męska dłoń zawsze pomocna, więc szukaj kogoś do takich działan, co byś nie pokaleczyła się w przyszłości, nie tylko zewnętrznie. Wszak wierzę, że życie w pojedynkę to powolne okaleczanie... naszych wnętrz ;)

    (PS. A co do mojego wpisu, to być może cała ta sytuacja to tylko pewne złudne wrażenia. Tylko jak sądzę sama wiesz, że jest moment, kiedy trudno od nich uciec. pozdrawiam :) )

    OdpowiedzUsuń
  4. Jesień to zdecydowanie moja ukochana pora roku, kasztany, spacery, liście, grube swetry, szale, chusty...i tak, książka czytana wieczorem przy gorącej herbacie...

    OdpowiedzUsuń
  5. Sądzę, że dzieli nas wprost PRZEPAŚĆ WIEKU, ale poczytuję Twojego bloga ( link u Beaty )i bardzo mi się podoba jego FORMA ( zdjęcie tytułowe , choćby )i treść.
    Zdrada w małżeństwie i jej skutki to częsty problem i w życiu, i w sztuce... Na mnie niezwykle mocne wrażenie - w zakresie tej tematyki- zrobił film pt." Skaza " ( Jeremy Irons, Juliette Binoche - np. w obsadzie). Może też go widziałaś w TV?
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspaniale się to czyta. Sny cudownie symboliczne, DOM to dusza, często mi się śni ze zmieniam dom, no i dworce, perony to też powtarzajacy się motyw.
    Co do mieszkania, miałam podejście jak Ty, ale w pewnym momencie zdecydowałam się na kredyt, w takim momencie życia byłam. Teraz bym tego nie powtórzyła, ale też nie żałuję, dla mnie to lekcja odpowiedzialności, właśnie takiego "uwiązania" od którego uciekam w jakimś sensie. Więc już czwarty rok w tym samym miejscu, na szczęście to dom w którym dobrze się czuję, widoki piękne więc wcale tak bardzo nie cierpię :) Tylko momentami powracają marzenia o małym mieszkaniu w kamienicy - teraz mam trzy pokoje ktore dzielę z dwoma kotami :)
    Monika

    OdpowiedzUsuń
  7. fajnie czyta się wpisy lubię czytać blogi

    OdpowiedzUsuń
  8. Kwoka - nie widziałam, ale chętnie zobaczę. Otarłam się niestety o to cholerstwo... O ile facet to tylko facet, o tyle zawieść się tak na ojcu, to już zostaje na zawsze.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jesień to moja ulubiona pora roku, i nawet znosze fakt, że co roku zaczyna sie u mnie mega przeziębieniem. Własnie siedzę, otoczona rolkami papieru toaletowego, zaopatrzona w herbatę z sokiem malinowym i nieszczęśliwie-szczęśliwa:) Nieszczęśliwa bo nie mam czym oddychac i cierpię; szczęśliwa bo jesień, herbata i wizyta w bibliotece, która zakończyła się przyniesieniem torby pełnej zdobyczy.
    Mnie się zwykle śni seks, niestety zykle nie z tym, z kim bym chciała - ech, życie:)

    OdpowiedzUsuń