niedziela, 9 października 2011

Nigdy nie głaszcz kota, którego nie zamierzasz wziąć pod swój dach.

Oswajanie. Oswajanie siebie i oswajanie życia. Bycie z kimś. To taka gra w niepewność, w której wygrana i przegrana nie raz znaczą tyle samo. Zawsze ktoś kocha mocniej, chce więcej, zależy mu bardziej. A uczuć nie da się trzymać na uwięzi, angażować się tylko do pewnej granicy, po przekroczeniu której włączy się automatycznie opcja wyluzuj.
Patrzę na swoich znajomych z mnóstwem swoich znajomych. Tak łatwo o samotność w tłumie. O pusty dom, w którym nikt nie czeka.Tak zwane sukcesy w pracy kosztem porażek w życiu prywatnym. I szukanie miłości, najpierw na spokojnie, a później w coraz większym popłochu. Wygórowane wymagania z czasem ustępują miejsca zwykłej ludzkiej potrzebie bycia z kimś. Czasem za wszelką cenę. Czasem się nie udaje. Kochać nie da się na siłę. Na siłę nie da się być kochanym.

Skąd wiadomo, które wybory są odpowiednie? To czuć gdzieś w środku między żebrami czy raczej na języku pojawia się przyjemny słodkawy posmak nagrody? Jak dzisiaj można mieć pewność, że za pięć lat nie spotka się na ulicy przypadkiem miłości swojego życia? I skąd wiadomo będzie, że to właśnie będzie ta miłość swojego życia? Mam rozum i wolną wole...





W swojej króliczej norze siedzę. Obłożona poduszkami, popijam herbatę, jem herbatniki i odganiam myśli celebrując bezmyślne czekanie. Poranna kawa wydaje się teraz tak odległa. W zawieszeniu, gdzieś pomiędzy muszę i nie muszę, łapię powietrze po to tylko, aby móc jeszcze przez moment uciekać przed jutrem. 
Czasowstrzymywacz nie chce działać. Bezwzględny dla wyższych moich wartości wybija swój rytm odmierzając sekundami chwile. 
Cholerny poniedziałek. 
Teraźniejszość trwa krótko. Zanim się zacznie na dobre, już staje się przeszłością. 
Ja, Ty. Daleko dzisiaj od siebie. A jutro do pracy i znowu nie będzie czasu. 
Czy wiesz, że boję się spać w ciemności i nie lubię urywać truskawkom szypułek, że kawy ostatnio nie słodzę, a spać wolę od zewnętrznej strony łóżka, że czasem od nikogo nie odbieram telefonu, bo chcę chwilę pobyć sama, że lubię siedzieć długo w nocy, a później rano nie mogę się obudzić, że mój ulubiony kolor paznokci to czerwony, że mam wspaniałe psy, które musisz pokochać, że wolę świece od światła lampki, że uwielbiam szpinak i kreskówki, a na smutnych scenach w filmach i książkach zawsze płaczę, że ciągle się gdzieś spieszę i wciąż mi mało, że potrafię śmiać się przez łzy, nie wiedząc czy to bardziej ze smutku czy ze szczęścia, że palę kadzidła w ilościach hurtowych, a później wietrzę mieszkanie mroźnym jesiennym powietrzem, bo jest mi duszno, że nie odróżniam tagliatelle od farfalle i do wszystkiego najchętniej dodawałabym czosnek, że uwielbiam siedzieć z laptopem na kolanach z psami wtulonymi po obu stronach i że nigdy nie byłam w nocy na spacerze w lesie. Ja w pigułce.

Zawsze się jest odpowiedzialnym za to, co się oswaja.  


10 komentarzy:

  1. Przepiękny wpis. Idealnie wpisuje się w mój obecny stan. Oj, zamyśliłam się... :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie też wyjątkowo smakował wpis. Oswajanie to trudna sztuka. I wybór.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zastanawiałam się przez chwilę czy to aby nie o mnie...

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny wpis. Chce się komentować każde jego zdanie. Ale komentarze byłyby chyba i tak zbyt banalne, więc nie ma sensu

    OdpowiedzUsuń
  5. samotność to choroba naszych czasów,niestety.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ostatni akapit z wyjątkiem paznokci mógłbym napisać sam.

    OdpowiedzUsuń
  7. odniosę się tylko do pierwszej części. bo okropnie często myślę o tym teraz. nie o samotności w tłumie, ale o grę w ryzyko, w którą nie mam siły grać.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nic dodać. Bo doskonale znam smak tej kawy.

    OdpowiedzUsuń