Podobno wszyscy jesteśmy narcyzmami. Mamy w sobie zalążki pychy i nonszalancji. Ja swoim czasem pozwalam kiełkować, pod baczną uwagą skromności. Ale całkiem przyjemnie jest nie dać kilku facetom swojego numeru telefonu, karmiąc się słodką świadomością, że gdyby się chciało, to ten wieczór mógłby mieć różne zakończenia...
A to sobotni poranek.
Lubię mgłę. Lubię ją nocą w lesie i snującą się po polach, wieczorami w parkowych alejkach błądzącą między latarniami, latem lubię ją pieszczącą taflę jeziora. A teraz lubię te mgliste, jesienne poranki z rozmazanym na niebie słońcem.
W knajpach nie można palić. Zupełnie inna atmosfera panuje bez tej mglistej, kawiarnianej atmosfery. Jest lżejsza.
Czasem narcyzm mylony jest z pewnością siebie, ale cóż. Każdy z nas jest inny i lubi różne kwiatki :)
OdpowiedzUsuńA to ciekawe, co napisałaś. Czy można być pewnym siebie bez odrobiny narcyzmu?
OdpowiedzUsuńJa właśnie na blogu przedstawiłem jak to ze mną wygląda. Dublujemy się pomysłami. Linkuje.
OdpowiedzUsuń@Fetysz
OdpowiedzUsuńsynergia wielkich umysłów ;)
Narcyzm, choroba naszych czasów...Niestety.
OdpowiedzUsuńMi się kojarzy z ostentacyjnym gloryfikowaniem samego siebie.
Zakochanych w sobie nie brakuje i trochę jest żenujące, dla mnie przynajmniej, obcowanie z osobami całującymi lustro przed wyjściem do pracy.
Oczywiście, że w każdym jest ta odrobinka próżności, ale fajny człowiek stara się raczej bardziej subtelnie manifstować samoakceptację.
Narcyzm pozwala się nam wspinać na wyżyny, ale gdy się spada (co niestety czasem się zdarza), można sobie napić porządnego siniaka:(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
;) rzeczywiście mgły ostatnio pod dostatkiem... :) piękna jest, ale niebezpieczna...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Bosy Antek - masz całkowitą rację. Granica między tym co smaczne, a co źle wygląda jest bardzo śliska.
OdpowiedzUsuńps. Nie mogę zupełnie czytać Twojego bloga :/
Dziewczyny, ja również pozdrawiam :]
OdpowiedzUsuńDlaczego nie możesz czytać?
OdpowiedzUsuńNie wydaję mi się :)
OdpowiedzUsuń