I stało się!
Po dniach i godzinach niecierpliwego wyczekiwania, od którego powietrze zastygało w skorpuie bezruchu a cyfry na tarczy zegara w popłochu układały się w wyczekiwaną godzinę... stało się! I już teraz jest!
Robię się sentymentalna bardziej jeszcze niż byłam bleee, bo korki po szampanach schowałam do Pudełka z Rzeczami Życiowo Istotnymi. Będę je pokazywała dzieciom i wnuczkom za każdym razem napełniając oczy łzami wzruszenia. Tak własnie będzie! Wypiszczałam się wczoraj za wsze czasy, odebrałam milion telefonów z gratulacjami, dostałam kilka bardzo miłych komciów na fejsbuku i generalnie szalałam ze szczęścia obcałowując się z gratulującymi i wznoszącymi toasty. Strasznie się cieszę, bo czułam się jak koń kipiący adrenaliną czekający na sygnał startu, którego ciągle nie było słychać.
Marzenia się spełniają.....
....dlatego...
A co!
Dodatkowo otworzyłam chińskie ciasteczko z taką wróżbą, że ho ho! No lepiej to już chyba być nie może* Jest zimno, szaro, dżdżyście, wspaniale, siedzę i piszę chrupiąc cynamonowe ciasteczka. Idealnie smakują z tą pogodą za oknem. Koniec laby zbliża się ogromnymi krokami. A ja stoję podglądając przez judasza jego przyjście. Jest szał!
I na koniec trochę wtajemniczenia w to, czego opisana ta szalona i nieopanowana radość moja dotyczyła :)
Czyli jest job @ Ikea :) Cool :)
OdpowiedzUsuńzbyt dosłownie ;) nie ajkija ale job się zgadza ;)
OdpowiedzUsuńciesze sie razem z Toba :):)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam w zimowy wieczór..
powodzenia zatem :-)
OdpowiedzUsuńBardzo Wam dziękuję :} powodzenie ogromnie się przyda ;]
OdpowiedzUsuńNo to gratulacje na (hm) nowej drodze życia ;)
OdpowiedzUsuńWG - tak właśnie, na nowej drodze życia ;) bardzo dziękuję :)
OdpowiedzUsuń