Podobno nie można mieć i zjeść ciasteczka. Podobno.
Chyba, że jest się tym tzw. singlem.
Sama nie wiem, jak na to wszystko spojrzeć, bo świat zwariował, poprzewracał wszystko do góry nogami, mi się ziemia spod nóg osunęła i stoję taka zachwycona, zachłyśnięta trochę swoją nową wolnością. I tak nie do końca wiem, co z nią zrobić. Moje żelazne zasady czasem topią się jak masło na słońcu. I wtedy nastaje hedoznim. I źle mi z tą rozkoszą i tak cudownie, jednocześnie.
Ciastka, ciasteczka, bezy, eklerki i rurki z kremem. Mam poniekąd ciasteczkowy zawrót głowy.
A moje podniebienie szczególnie jedno ciastko mocno rozpieszcza. A ja kosztuję i smakuję i nie mam dość...
Sama nie wiem o co chodzi. Czy o to, że podjadam ciastko po kryjomu z pudełka schowanego wysoko na lodówce? Czy o ten obłędny smak przez który nawet gdy wracam do domu zasłodzona, to i tak jedyne o czym myślę, to że chcę więcej?
Jem to ciastko na śniadanie, obiad i kolację, czasem podjadam w nocy i zanim jeszcze na dobre się obudzę. Jem na stole i na sofie, w dużym pokoju i w sypialni, w łóżku krusząc okropnie i gdy oglądam film, jem je do whiskacza i do kawy. Im więcej jem, tym bardziej chcę jeszcze więcej.
I nie wiem co z tym ciastkiem dalej i pierwszy raz w życiu mam to gdzieś. I choćby jutra miało nie być...
Ciastka, ciasteczka, bezy, eklerki i rurki z kremem - mmmmmmm!
OdpowiedzUsuńNormalnie poczułam motyle w brzuchu... I głód:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
jeść ciasteczko póki świeże;)
OdpowiedzUsuńTja, motyle, co spać nie dają ;)
OdpowiedzUsuńto smacznego :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję ;]
OdpowiedzUsuńNie bez obaw się zasładzam... I wcale nie o centymetry w biodrach się boję ;]
na kardiologii to ja się znam ; -)
OdpowiedzUsuń