Nieskoordynowany jesienny nalot melancholii
i znów dzisiaj stoję przed Tobą
wpatrzona w banalną fakturę Twojego płaszcza
z rozwianymi na wietrze myślami
rozgrzanymi od jesiennego słońca
realna aż do bólu odbijam się cieniem w szarości chodnika
szukając odpowiedzi w szeptach przechodniów
czuję tylko zapach papierosa
szczęśliwa wbrew sobie udaję obojętność
licząc guziki w Twoich mankietach
czaruję Ciebie swoim uśmiechem
mamię blaskiem moich czarnych włosów
a Ty rozpływasz się pod moim spojrzeniem
choć starasz się grać swoją rolę
pewnego siebie faceta
wiem, że teraz jesteś szczęśliwy
i wiem, że Cię to przeraża
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz