Sen zastygł mi twardą skorupą na powiekach broniąc dostępu marzeniom sennym
Szesnasty raz układam cztery poduszki pod głową
Za każdym razem są tak samo niewygodne
Obserwuję światłocienie odgrywające na ścianie swoją pantomimę
Kadzidło tli się czerwonym żarem szczypiąc zapachem w oczy
Z tego wyczekiwania snu zrobiłam się głodna i rozważam właśnie nocne pichcenie
Jajka, bekon i kromka z masłem
Radio gra cicho nocne jazzowe kołysanki a ja nasłuchuję kroków na korytarzu
Przechodzą tuż koło mnie
Nocą nawet serce bije głośniej
Najwredniejsza jest ta ze świadomością, iż za kilka godzin trzeba zebrać w garść to co z nas zostało i iść do pracy.
OdpowiedzUsuńPS. Nakarmiłem Ci rybki.
Zgadza się. Na szczęście dzisiaj nie musiałam się rano zrywać, ale i tak nie lubię później nadganiać snu przez pół dnia... Takie noce, które spędzam grzebiąc w necie i czekając na sen, zdarzają mi się raz na jakieś miesiące ;]
OdpowiedzUsuńPS. Dziękuję :] czekam, aż pojawią się nowe gatunki :]
Ja niestety częściej nie znam pojęcia: iść normalnie spać. Już nawet z tym nie walczę. Po prostu czekam, aż senność sama mnie znajdzie. Gdybym wiedział która noc będzie "ta nieprzespana" to mógłbym coś zażyć na sen, ale zawsze mnie weźmie podstępnie. Tak czekam, bo już mi się niby spać chce, a tu guzik. Zrobi się z tego 5 rano, a budzik na 6 ustawiony, brrr.
OdpowiedzUsuńNo tak, raz na jakiś czas taka bezsenna noc jest nawet przyjemna. Można popatrzeć sobie na świat, co robi, gdy normalnie śpimy razem z nim. Jestem śpiochem, mimo wszystko, więc współczuję tego porannego wstawania po zaledwie kilku za krótkich chwilach snu. To przez myśli taka bezsenność Cię dopada? Bo mnie ostatnio tak właśnie. Mogłabym nie spać wcale.
OdpowiedzUsuń