Jestem już w połowie.
Przynajmniej takie jest moje pobożne życzenie.
Przez 1,5 roku zapomniałam już, jak bardzo nie gustuję w przeprowadzkach!
Ekipa znajomych, umówiona na wieczór, zdziesiątkowana przez urlopy, obłudnie chętna do pomocy,
Jeszcze nie wie, co ich czeka.
Bo ja szczerze zapomniałam ile mam gratów.
Aktualnie pudła ustawiam na pudlach, a te na pudłach i znowu na pudłach.
Mam już kilka całkiem okazałych kartonowych wieży,
Jak tak dalej pójdzie kartonami załaduję całe mieszkanie i wyjdę triumfalnie na korytarz.
Obłęd w oczach, rozwiany włos i batman na froncie - to dzisiejsza ja.
Mówią, że przeprowadzki oczyszczają, coś w tym jest. Pozbyłam się wielu przedmiotów, które przez lata wydawały mi się niezbędne, a w sumie nie wiedziałam, co z nimi zrobić. Odgraciłam się przez przeprowadzkę i czuję się lżejsza :)
OdpowiedzUsuńczyli dom jest
Domu nie ma niestety :( Pierwszy raz mam takie trudnosci z wynajmem, ale wynajmujacym sie w d**** poprzewracalo. Juz mi sie nawet o tym nie chce mowic, ale za puste mieszkanie licza jak za palac, a jak juz znajdziesz i jest fajne to bez umowy. Wiec na razie opcja tymczasowa ;) bede mieszkac w komunie, na studiach nie mialam okazji to teraz nadrabiam ;)
OdpowiedzUsuńA mieszkanie to ja mam oczyszczone z gratow
Bloger swiruje wiec dopisuje: mieszkanie mam oczyszczone, bo ja sie systematycznie przeprowadzam ;) Czesci rzeczy mi byly nie oddal i finalnie nic nie zalega ;)
OdpowiedzUsuńŚwietnie popisane kartony ! ; p
OdpowiedzUsuńNa jednym z kartonow bylo: SZKLO!!! OSTROZNIE JAK Z KOBIETA. W pewnym momencie patrze, a wokol niego stoja mezczyzni i deliberuja: czyli jak??? ;)
OdpowiedzUsuńAle mi przypomniałaś moje przeprowadzki jeszcze za czasów studenckich (tak tak jestem już taaaaakaaaaa staaaaraaaa :P)...a ostatnia na Nasze Własne Wymarzone - była najprzyjemniejsza - pozbyłam się wiecznie odkładanych na późniejsze wyrzucenie rzeczy i jestem lżejsza o chyba z 10 kg :P
OdpowiedzUsuńMarzę o 'swoim własnym'. To by zakończyło te cykliczne przeprowadzki. Dzisiaj zakwasy mam wszędzie. WSZĘDZIE! I to jest metafora ;)
OdpowiedzUsuńnajtrudniej chyba do przeprowadzki się zabrać, ale kiedy już się ją ukończy to ogarnia człowieka taka niesamowita satysfakcja. Dla tej satysfakcji warto każde niechcenie pokonywać ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Mnie ogarnelo jedynie zmeczenie. Padlam bez mycia zabkow ;) A satysfakcja jest odroczona w czasie - jak juz zadokuje sie na docelowej miejscowce bede swietowac ;)
OdpowiedzUsuń