Na początku wspólne zasypianie jest celebracją.
Smakowaniem zakazanego, poznawaniem nieznanego.
Gesty urastają do rangi rytuału.
Pierwsze noce, pierwsze poranki, pierwsza kawa do łózka.
Zasnąć nie można z podniecenia, więc zarywa się noc, dwie, więcej.
Z czasem spanie to czynność.
Przyjemna, nie tylko ze względu na swój charakter.
Miło rano razem przestawiać budzik dziesięć razy.
Miło obudzić się obok. Zwłaszcza w weekend.
Wstać wcześniej, wyjść z psami po bułki i sok.
I czekać, aż się obudzisz.
Ale to czynność. Coraz bardziej czynność.
Czasem jest tak, że jesteś całym światem.
Wszystko dzieje się z, dla i dzięki Tobie.
Nie wyobrażam sobie inaczej.
Czasem dosięgam tylko do siebie samej.
Wydaje mi się, że sobie wystarczę, zadbam o siebie najlepiej.
Bez zbędnego ryzyka, bez nadziei, które mogę zawieść.
Jestem dobra w uciekaniu, więc wracam do siebie i układam od nowa wszystko to,
Co burzysz swoim byciem ze mną.
Wiem, że za dużo pracuję.
Że często jestem zmęczona.
Zbyt często wracam w środku nocy,
A rano nie mogę nigdy wstać.
Ale to chyba tak już będzie.
Trzeba przestać wierzyć w bajki,
Idealne sytuacje nie istnieją,
Trzeba je sobie stwarzać.
Zgadzam sie, nasz swiat, nasze zycie jest na tyle idealne na ile sobie sami stworzymy:)
OdpowiedzUsuńKim jesteś z zawodu ? : )
OdpowiedzUsuńtekst spodobał mi się jak zwykle, choć mam inny etap ...
OdpowiedzUsuńa zjęcie ... mega
na ile sobie sami stworzymy, ale też na ile pozwolimy mu (naszemu życiu) być takim jakie jest i odnaleźć się w nim. Pisałaś niedawno o tym że "w życie piękne są tylko chwile" ale te chwile to też "czynności", te które najpierw są niezwykła a później już powszednieją. Uczę się cieszyć również z takich chwil, bez tego któregoś dnia stwierdzimy że to już wszystko było.
OdpowiedzUsuń:) "Bo z mężami jest tak jak z bańkami mydlanymi:
OdpowiedzUsuńpierwsza jest zawsze nieudana,
druga już lepsza
- a dopiero ta trzecia jest naprawdę piękna i kolorowa!"
Czasem brak mi nieprzespanych z namiętności nocy...
OdpowiedzUsuń: )
Socjo - mi zawsze brak.
OdpowiedzUsuńNienawidzę wpadania w codzienność, miotam się wtedy jak ryba w sieci.
Margarithes - plizzz, nie strasz ;) Będę się starać drugą bańkę zrobić jak najbliżej ideału ;) Nie dałabym rady trzeci raz tego przechodzić i straszyli by mną dzieci w rodzinie ;P
Zielonaherbata - właśnie, o to chodzi, tylko ciężko nie raz się zorientować, kiedy trzeba się zatrzymać i pokombinować.
A moje pytanie? : )
OdpowiedzUsuńBuziaku, to nic nie znaczy tak naprawdę, bądź silna i wierz w siebie, wtedy i on będzie wierzył w Ciebie. Wzajemne podnoszenie do ust miłości, nawet jak się ubrudzi, to wzajemność obroni wszystko. Wiesz przecież, cmokam
OdpowiedzUsuńKasia, zagubilo mi sie ;) na codzien pracuje w korporacji - jakkolwiek to brzmi, ale wiele wyjasnia ;)
OdpowiedzUsuńCodzienność jest pozytywna. Bezpieczna. Jest jak kanapka - może być zwykła, taka jak lubisz, lub taka złożona z tego co akurat jest w lodówce, ale kiedy masz dobry nastrój możesz zrobić naprawdę wypasioną kanapkę posypaną rukolą i parmezanem. A to wciąż jest kanapka - za każdym razem można się postarać, aby była czadowa. Ale zawsze syci - nawet kiedy jest z żółtym serem i szynką.
OdpowiedzUsuńSama nie wiem, co z tą kanapką... nie zawsze ma się na nią ochotę. Czasem zjadłoby się krewetki, z nieznajomym... właśnie, łatwo się przyzwyczaić, przestać zauważać pewne rzeczy. I z czasem przestaje sycić, smakować... chociaż zgadzam się, że wszystko tkwi w przyprawach - trzeba dodawać życiu smaku, wtedy nie straci uroku... I to jest właśnie takie trudne.
OdpowiedzUsuń