Hołhołhoł!
W tym roku od Świętego Mikołaja dostałam święty spokój.
To chyba dużo. Chyba. Jak się już coś ma to w sumie ciężko ocenić tego wartość.
A pod choinkę chciałabym pokochać kogoś kto by mnie pokochał. Kto znalazłby drogę do mnie i nie kazał szukać dróg do siebie.
Zapomniałam już jak to jest mieć kogoś swojego w głowie, kogoś za kim się tęskni, gdy się go dłużej nie widzi, kogoś, kto całuje przed snem w ramiona i przez kogo rano spóźniam się do pracy... Zapomniałam już jak to jest zapomnieć się w kimś. Czuć banalną radość bez żadnego ale. Patrzeć komuś w oczy i widzieć, jak mu błyszczą ze szczęścia. I samej mieć błyszczące oczy.
Zapomniałam już jak to jest mieć kogoś swojego w głowie, kogoś za kim się tęskni, gdy się go dłużej nie widzi, kogoś, kto całuje przed snem w ramiona i przez kogo rano spóźniam się do pracy... Zapomniałam już jak to jest zapomnieć się w kimś. Czuć banalną radość bez żadnego ale. Patrzeć komuś w oczy i widzieć, jak mu błyszczą ze szczęścia. I samej mieć błyszczące oczy.
Uparłam się i dobrze mi tak. Nie udaję szczęścia Bejbe. Poprostu jestem. Uśmiecham się dużo i tak planuję dni, żeby nie mieć czasu na myślenie. I naprawdę czuję się szczęśliwa. I naprawdę nie czuję się nieszczęśliwa.
I wiesz Skarbie, pachnę sobą. Tylko sobą. Nikim innym.
Mój przyniósł mi flaszeczkę ulubionego winka, więc w pewnym sensie też mi zagwarantował chwilę świętego spokoju ;)
OdpowiedzUsuńOch, i ja poproszę trochę świętego spokoju i jednocześnie dużo odwagi i siły na nadchodzący rok...
OdpowiedzUsuń