3 choinki.
Święta w rodzinnym domu. Kameralnie. Wszystko, co przygotowała M, rozpływa się w ustach. Do niedzieli czas stanął w miejscu. Zjadłam chyba milion pierogów i jak dziecko nie mogłam doczekać się, aż moje prezenty zostaną rozpakowane.
Pierwsza choinka to ta Nasza. Tak naprawdę dzięki niej pierwszy raz poczułam święta a mieszkanie nabrało wyjątkowego nastroju. Są własnoręcznie robione anioły, anioły w białym puchu, w sukience w kratkę i złote jabłka. Teraz jest pięknie.
Drugą choinkę ubrałam w rodzinnym domu. Każdego roku pojawiają się nowe bombki tworząc istną zbieraninę wspomnień kolejnych lat. Nacieszyłam się otwierając kolejne pudełka.
Na choinkę dwa lata z rzędu wskakiwał kot i udało mu się prawie doszczętnie wytłuc zabytkowe bombki - takie, co to jeszcze mnie biegającą w pieluchach pamiętały. Zostało zaledwie kilka.
Na szczęście dla kota ocalały moje ulubione Mikołaje.
Każdy Mikołaj miał swoją Śnieżynkę. Czterech Mikołajów i cztery Śnieżynki. Jako dziecko uwielbiałam te choinkowe pary i zawsze rozważałam w głowie potencjalne możliwości romansowe. Głównym kryterium był oczywiście kolor Mikołajków i Śnieżynek.
Na moje nieszczęście pozbawiłam istnienia jedną ze Śnieżynek... i tym samym stałam się prawie tak zła jak kot.
Trzecia choinka to specjalne życzenie mojej Sis. Wygląda obłędnie i idealnie pasuje do jej pokoju w chmurach.
Usłyszałam dzisiaj na mszy życzenia, które chcę powtórzyć: Świętujcie nie myśląc o tym, czego macie za dużo i czego macie za mało. I tego chcę wszystkim życzyć: spokojnych, rodzinnych świąt, które już na dobre trwają i oderwania od problemów, zmartwień i dylematów, chociaż na te kilka dni.
PS. Nie lubię karpi duszących się w reklamówkach i masowego wycinania drzewek dla tych kilku dni. Smutna strona świąt...
pięknie i świątecznie ... i karpi też nie lubię i ości i szarlotki nie lubię ale atmosfera pozwala zatrzymać się na chwilę, nie myśleć o niczym zupełnie i cieszyć się zapachem ciasta .... a choinka nasza ... nasza jest najpiękniejsza bo to pierwsza taka nasza.Brakuje mi tylko zdjęcia stołu pełnego ciast i wizualizacji grzechu obżarstwa, który ten jeden raz w roku jednym z głównych nie jest ... witajcie święta ;)
OdpowiedzUsuńDo nielubienia szarlotki się nie przyznawaj ;) po tej stronie jest jej największa zwolenniczka :) Uwielbiam święta, chociaż w tym roku wyjątkowo pojawiły się nagle, bo nie miałam czasu się do nich przygotować. Ale rodzinna atmosfera... to jest najwspanialsza rzecz w życiu.
OdpowiedzUsuńnie mam juz żadnej bombki z mojego dzieciństwa:( ja też lubie szarlotkę:) wesołych!
OdpowiedzUsuńW Szwecji jest zwyczaj zyczenia : milej kontynuacji swiat /czego naturalnie zycze i Tobie!!! Bo podobno - Boze Narodzenie trwa do .... Wielkanocy.
OdpowiedzUsuńWszyscy (no prawie) potrzebujemy "swiatecznych" okazji - aby sie zatrzymac, powrocic do dawnych czasow, ludzi, wspomnien.
Usciski
tego również i tobie życzę:)
OdpowiedzUsuńMoje dziecięce bombki to pajacyk i pajacykowa ze srebrnych koralików zrobione - w domu kota nie ma, a pajacykowa w tym roku zawisła bez jednej ręki...
OdpowiedzUsuńPs. Gdyby to ode mnie zależało - drzewka stroiło by się przed domem, bez ich wycinania. A ryby pływać mogłyby w swoich bajorkach ;)
Bombki z mojego dzieciństwa wytłukł mój własny ojciec, depcząc choinkę w celu ugaszenia pożaru tejże, który sam spowodował, podpalając na drzewku pełnym waty (tak, jestem aż tak stara) sztuczne ognie. Efekt zabawy dorosłego z zapałkami - spalona choinka, nadpalony dywan, wytłuczone wszystkie bombki (zostały chyba 3, ale osmolone) i historia do opowiadania ku przestrodze:)
OdpowiedzUsuńPiękne są Twoje (Wasze) choinki:)
Och, wreszcie mi się Twój blog wyświetla, jupi. Myslałam,że go zamknełaś... Nie wiem co się stało, że go nie widziałam. Pozdrawiam ciepło i serdecznie :-). Noworocznie już chyba :-)
OdpowiedzUsuńheh widzę, że tych przygód z bombkami jesst trochę ;) Chociaż Beti - ciężko będzie konkurować z Twoim ojcem pod względem efektów ;)
OdpowiedzUsuń@madmargot - ja zamknąć bloga? nie! ja mogę chwilę nie pisać, choć dzieje się to z moim ciężkim sercem, ale pamiętam, zaglądam i podczytuję, w miarę dostępności czasu ;)