Pokazywanie postów oznaczonych etykietą blog. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą blog. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 18 października 2012

Blog Forum Gdańsk - syndrom odstawienia

Od niedzieli wieczór czuję się, jakbym wróciła z kolonii.
Źle mi, mam dreszcze i odrzucam fakt, że to już koniec.
Wszystko za szybko minęło, za mało czasu, dni źle policzone. 
Weekend, zaledwie, wypełniony po brzegi prezentacjami, rozmowami, kawami i kawkami.
Naprawdę nie ma lepszego miejsca na ziemi niż to, gdzie spotkają się blogerzy.
Nie ma!
Dlaczego Blog Forum Gdańsk jest tylko raz w roku?



W #BFG uczestniczę od pierwszej edycji miałam i okazję być świadkiem, jak impreza z roku na rok dojrzewa, aby osiągnąć poziom poważnej konferencji - pod względem merytorycznym, ale też znaczącego spotkania towarzyskiego.
Nie ma drugiej takiej okazji, aby w jednym miejscu i czasie zebrać tyle osób, które swoją pasją, życiem, pomysłami dzielą się na kolejnych odsłonach swoich blogów.
Jedni piszą dla chwały, inny dla sławy, jeszcze inni piszą.
W Blog Forum Gdańsk 2012 chodzi o to, jak być blogerem.
Bo w którymś momencie to już nie tylko kolejny wpis, ale pytanie - po co pisać?

Nie będę opisywać każdej prezentacji, bo było ich naprawdę sporo.
Podzielę się nimi w momencie, gdy organizatorzy udostępnią nagrania
Na mnie osobiście ogromne wrażenie zrobiło spotkanie z Jakubem Żulczykiem (bo go literacko kocham), ale przede wszystkim wysoki poziom merytoryczny dotyczący całego spektrum zagadnień związanych z blogsferą.
Czytałam opinie, że niektórych #BFG odarło ze złudzeń, ponieważ usłyszeli, że blogowanie to odpowiedzialność, to prawo, pieniądze, strategia i zasięg. I gdzie wtedy jest miejsce na realizowanie swojej pasji?
Każdy ma wybór, co z tą wiedzą zrobić. I jakim blogerem być (Od zera do bohatera wg Paweł Tkaczyk, guru bloger, prelegent #BFG)
Osobiście nie czytam gazet, nie oglądam telewizji, mam za to swoje ulubione i obowiązkowe pozycje wśród blogów - znak czasów?

Dla mnie najważniejsi w BFG to ludzie.
Niesamowicie ludzie, których poznawałam przez te 3 lata i którzy zostali w moim życiu.
Widzimy się za rok w Gdańsku! ;)

PGE Arena - tam rzecz miała miejsce. 
300 blogerów. 2 dni. setki tagów.


Tegoroczną transmisję oglądało ponad 130 000 ludzi online. 


Pierwszy raz udało mi się zobaczyć morze jesienią.
Było nad wyraz spokojne. 
Krajobraz, jak na zdjęciu, zatrzymany w miejscu.


Koncert Smolika. Love. 


 I nocny spacer po Gdańsku, tuż przed odlotem, z Andrzejem z jestkultura.pl
Dzięki za te wszystkie rozmowy ;)
Niech się spełni!


I na koniec moje ogromne podziękowania dla organizatorów: Miasta Gdańsk, które już kolejny rok z wiarą i entuzjazmem organizuje specjalnie dla nas wyjątkowe 2 dni blogowego matrixa, agencji Citi Bell, której znowu udało się nas okiełznać, zaskoczyć i wprawić w zachwyt oraz już bardzo konkretnie dla Krystiana C., którego cenię zawodowo i uwielbiam personalnie - noc jest jeszcze młoda! ;)



czwartek, 20 stycznia 2011

Przy czwartku zawsze myślę o piątku.

Dzisiaj zaczytałam się w postanowieniach noworocznych. Nie moich. To czasem taka część mojej pracy. Poza oklepanymi banałami - szczere i dające do myślenia wyznania. Zastanawiam się czasem, dotykając niejako takiej intymnej sfery zycia innego człowieka, co skłania ludzi do takiego odkrywania się przed innymi? Co sprawia, że pozwala mi wejść z butami w swoją prywatność? Czy to kwestia anonimowości, jaką daje internet, potrzeba szczerej rozmowy, prostolinijność czy wrodzony ekshibicjonizm...? Hej, piszę bloga - powinnam wiedzieć!

Czasem, idąc ulicami miasta, patrzę w okna wieżowców i zastanawiam się ile nieznajomych losów ludzkich waży się w tych betonowych kosntrukcjach? Ile smutków i radości, planów i marzeń, i tajemnic? Jak mrówki pędzimy przez to swoje małe wielkie życie.




niedziela, 12 grudnia 2010

Blog Forum Gdańsk 2010. Dzień No2.

Na początek muszę uroczyście przeprosić Krystiana, że w poprzednim wpisie nazwałam go Krzysiem. To było paskudne, niewyobrażalne i więcej razy się już nie powtórzy. Przemiłym Panem, który o Blog Forum Gdańsk wie wszystko jest Krystian. Pozdrawiam serdecznie :)

Dzisiaj mało słów, więcej zdjęć, bo język mam nieskładny, klawisze pod palcami się przemieszczają i tylko dzięki koledze Adamowi to wszystko ma sens. Adam ma taką niespotykaną właściwość, że potrafi znaleźć w każdym moim wpisie na FB jakiś błąd. Niestety ostatnie dni pracy na wysokich obrotach, podróż, emocje związane z konferencją i po części również, no nie da się zaprzeczyć, nocna integracja, dały mi się we znaki. Ale z tego miejsca mówię wszystkim: spotkamy się za rok!!!! Rewelacyjna impreza dla blogerów, dla ludzi związanych z branżą i dla ciekawych tego zjawiska, jakim jest blogowanie. Żałuję jedynie, że to tylko dwa dni. Zdecydowanie za krótko.  

Fotorelacja - endżoj :)

Kadr z filmu 'Blogersi'. Trailer, imho, bardzo ciekawy. Czekam na finalną produkcję. 


Pimp my laptop ;)


Słynna, czerwona kanapa - punkt centralny wszystkich rozmów.



Laptop z dostępem do netu, kawa i szminka. Moje totalne must have ;)
    


Moje ehm pięć minut sławy ;) 



@Foksal, speszli for ju - podkładka w użyciu. Plus 40 do wygody oraz plus 10 do lansu ;) 


sobota, 11 grudnia 2010

Blog Forum Gdańsk 2010. Dzień No1.



No to jestem na miejscu. O hotelu kilka słów ale później, teraz tylko tyle, że z łazienki to mnie szybko dzisiaj nic nie wyciągnie. Organizacja high level na różowo (no zobaczcie te zdjęcia). Naprawdę super, och i ach. Poczynając od błahych rzeczy typu lokalizacja dworzec-hotel-miejsce forum po dobór/wybór prelegentów. Blog Forum Gdańsk 2010 jest wyjątkowym wydarzeniem więc każdy, kto temat zna/lubi/pasjonuje się hobbistycznie czy zawodowo - powinien tutaj być. Pierwszy raz w historii spotykają się Ci, którzy w jakiś sposób związani są z blogosferą. Prywatnie, zawodowo albo prywatnie i zawodowo. Tym samym jest to okazja do rozmowy i podzielenia się swoimi doświadczeniami, spostrzeżeniami i wątpliwościami odnośnie tego czym jest blog i kogo należy nazywać blogerem. Czy takie definicje wogóle są zasadne? To jedna z wielu dyskusji podczas spotkania.

Ale od początku...

Z tego, co wiem, nie byłam na początku całego wydarzenia, ale pobudka o 4 rano po całym tygodniu intensywnej pracy była już i tak wystarczającym wyzwaniem. Do tego 5 godzin podróży z widmem opóźnienia (tylko dziesięć minut na szczęście). Gdańsk pięknie zasypany śniegiem.



Na początek ciekawa prezentacja Gdańska i próba odpowiedzi na pytanie dlaczego spotykamy się właśnie w Gdańsku? Odpowiedź przyjemna bo Gdańsk jest jak bloger. Hasła przewodnie to otwartość, pasja, dialog, doświadczenie, tolerancja, nowoczesność, wolność, idea. Pięknie. To oficjalnie, a nieoficjalnie atmosfera jest bardzo przyjemna, nieformalna, wręcz blogerska ;) 


O czym rozmawiamy? 
O wolności słowa, cenzurze w blogosferze, o tym, co wzbudza szczególnie dużo emocji, czyli o komercjalizacji blogosfery (czy blogerzy się sprzedają?) i w konsekwencji o wolności blogerów. Na koniec brutalne podsumowanie blogerów: kim są, co piszą, jak często i  dlaczego? Pojawiło się również stwierdzenie, że blogi umierają oraz są zastępowane przez  serwisy typu Facebook.

Zainteresowani mogą oglądać relację na żywo tu.

Oraz moja krótka fotorelacja. 







ps. 1. Poznałam przemiłych organizatorów tego wydarzenia. Bardzo miły Krzysztof pogratulował mi bloga. A kurcze on wie co mówi, bo wybierał tych na prawo, co przyjadą tutaj i tych na lewo, którzy będą jedynie online. Ależ on połechtał moje ego. Przecie ja jestem łasa na pochwały jak kotka na pieszczoty ;)

ps. 2. A i tak clue spotkania będzie się działo dzisiaj wieczorem na wspólnej blogowej integracji. Dam znać, jak było, of kors ;)

ps. 3. Dostałam super mega podkładkę pod laptopa ;) Uwielbiam gadżety a teraz, już to widzę oczami wyobraźni, cudownie wygodnie będzie mi się pisało na laptopie w łóżku. Dziękuję Blog Forum Gdańsk i Logitech. Aj low ju teraz ;)    

środa, 1 grudnia 2010

Blog Forum Gdańsk 2010


Blog Forum Gdańsk 2010


Blog Forum Gdańsk 2010 to nowa, świecka tradycja. Pierwszy raz w tym roku organizowane jest zamknięte spotkanie blogerów - tych zawodowych i tych uprawiających tą sztukę zupełnie amatorsko. I właśnie dostałam oficjalne potwierdzenie, że jadę, że posłucham, podyskutuję i poznam (ehm ^Kominek będzie na przykład). Więc ziści się to moje blogowe marzenie, aby zobaczyć wreszcie w tym roku Bałtyk przysypany śniegiem.     

Więcej informacji tu, ale lojalnie uprzedzam, że rejestracja jest już zakończona. 

Do zobaczenia w Gdańsku!


poniedziałek, 1 listopada 2010

Na tak i na nie.


Jakiś czas temu wspomniałam o mojej miłości platonicznej do Robina T. Otóż, to już nieaktualne. Umarłam i trafiłam do muzycznego nieba. Dzięki temu głosowi... Zresztą nie tylko o głos tu chodzi. 

Hurts - Wonderful Life
      
Obudziłam sie dzisiaj wcześnie rano. Dumna z siebie, bo ostatnio wstawanie nie jest moją najmocniejszą stroną. Chodzenie spać zresztą też nie. W ogóle moją mocną stroną są ostatnio słabe strony moje. Taka karma.
Przylazło do mnie futro, jedno, drugie, uwaliły się na poduszcze i tak sobie przeleżałyśmy przemiłą część poranka w ciszy i spokoju niemalże świętym. Psy kontemplowały drzemkę, ja - zawiłe ścieżki mojego życia,  pełne chaszczy i pułapek natury moralnej i etycznej. 

Mam kilka wniosków. Nie za dużo, uprzedzam.

1. Wniosek bardzo smutny. Z byłymi nie da się wcale raczej albo rzadko da się być przyjaciółmi. Zawsze ktoś cierpi, a ja się czuję podle. Im bardziej się staram, tym gorzej wychodzi. Nie da się, nie umiem. Ciężko, gdy nagle z życia znika taka ważna osoba, ale zaczynam się zastanawiać, czy to nie jest najlepsze wyjście bo sytuacja robi się chora... Tylko jak tu żyć, jeśli już nie możesz się o tą osobę martwić i zapytać czasem, czy wszystko ok?

2. Nie prowadzi się wieczorem, przed snem rozmów z kategorii 'poważne'. To źle się kończy... i rano jest właśnie wspomniany kac. Moralny. Niepotrzebnie.

3. Poinformować co niektórych, choćby i pisemnie, że w godzinach 22:oo - 9:oo nie wysyła się do mnie smsów i nie dzwoni! No chyba, że przekazanie mi tej palącej sprawy niezwykłej wagi rano zmieni przyszłość mojego wszechświata. Nie wiem kiedy dałam niektórym prawo wejść sobie na głowę, ale o 5:58 zionęłam ogniem i chciałam zabić. Nie budzi się kobiety, bo wtedy będzie obudzona. Koniec. Kropka.


4. Opcja pomyślę o tym jutro, zapożyczona od Scarlett O'Hary, jest fajna. I wygodna. Nie znam jeszcze długotrwałych skutków jej stosowania. Pewnie są opłakane. Ale pomyślę o tym jutro...
5. Pisanie bloga to ekshibicjonizm. Ten luksus kosztuje.

A propos pisania bloga - też tak macie? Najlepsze myśli uciekają mi z dala od laptopa.



czwartek, 23 września 2010

Przez ten blog...

Przez ten blog już chyba zupełnie przyrosnę do laptopa. Psy się skarżą. Staram się nadrabiać i wykorzystywać czas na spacerach, bo psy w moim życiu to wartość nadrzędna. Nie żebym była Panią Wiolettą Willas - z całym szacunkiem dla Pani Wioletty, bo jej życie to niestety smutny finał ogromnego niewykorzystanego talentu. Nie jestem też zatwardziałą singielką szukającą substytutu miłości w zwierzętach. No, może odrobinę. Ale, jakby to ładnie powiedzieć, faceci są i odchodzą, a sierściuchy do pogłaskania są cały czas te same. Bardzo sobie cenię tą przyjaźń. Nie ma nic bardziej bezinteresownego od psa, który przychodzi dać się pogłaskać po brzuchu, gdy masz taki humor, że już nie wiesz, czy bardziej chcesz krzyczeć, bić czy drapać ze złości. Albo poranne pieszczoty! Nie żebym zamieniła realnego mężczyznę na mały języczek liżący mnie po nosie do wtóru z wesołym machaniem ogona (czasem nie wiem, czy to mój pies macha ogonem, czy przypadkiem to nie ogon macha psem), ale zdecydowanie są to dobra komplementarne. W żadnym razie substytuty. 
A tak serio: nie ma dla mnie nic bardziej uspokajającego, niż widok moich psiaków śpiących aktualnie u moich stóp. Nie ma nic wspanialszego, niż wtulenie się w tą ciepłą kupę kłaków, gdy jest mi źle... Psem, a pewnie i innym zwierzakiem, nie da się nikogo ani niczego zastąpić, ale jeśli mamy w swoim życiu takie puste niezapełnione miejsce, to warto wypełnić je zwierzakiem. Z perspektywy 100procentowej psiary polecam  taką terapię. Psy biorą mnie na spacer, żebym nie myślała o głupotach i nie roztrząsała życia na drobne. Mobilizują mnie do miliona rzeczy, bez nich nie poznałabym mnóstwa ludzi, nie zwiedziła wielu ulic, polan i krzaków. Wolałabym siedzieć w mieście lansując się na Chmielnej w niewygodnych szpilkach na nogach, zamiast w tenisówkach biegać po mazurskich trawach. Psy to inna jakość życia. Osobiście bardzo sobie tą jakość cenię, chociaż mam okazję doświadczać jej od niedawna. Odmieniły całkowicie moje życie, uwiązały mnie do siebie, co czasem bywa totalnie nieznośne, ale w zamian dają tak wiele, że nie śmiałabym kiedykolwiek im tego wypomnieć.
Pewnie jeszcze nie raz o nich napiszę.
Dobranoc.



Blog. Wpis pierwszy.


Zakładając tego bloga myślałam sobie, że powinien być o czymś... Mogłabym pisać o moich ukochanych psach, o kobietach podobno z Wenus i mężczyznach z nieszczęsnego Marsa, o korkach ulicznych i poszukiwaniu pracy. Ale tak naprawdę nie o tym chcę pisać. Albo nie tylko o tym. A więc blog będzie o życiu. Banalne? Mam nadzieję, że nie!

I tak na początek sobie myślę, że 22 września był dniem bez samochodu. A ja tak bardzo chciałabym mieć wreszcie dzień ze swoim własnym samochodem...



Moje ukochane Mazury... na taki widok trzeba będzie czekać do kolejnego lata...