Przez ten blog...
Przez ten blog już chyba zupełnie przyrosnę do laptopa. Psy się skarżą. Staram się nadrabiać i wykorzystywać czas na spacerach, bo psy w moim życiu to wartość nadrzędna. Nie żebym była Panią Wiolettą Willas - z całym szacunkiem dla Pani Wioletty, bo jej życie to niestety smutny finał ogromnego niewykorzystanego talentu. Nie jestem też zatwardziałą singielką szukającą substytutu miłości w zwierzętach. No, może odrobinę. Ale, jakby to ładnie powiedzieć, faceci są i odchodzą, a sierściuchy do pogłaskania są cały czas te same. Bardzo sobie cenię tą przyjaźń. Nie ma nic bardziej bezinteresownego od psa, który przychodzi dać się pogłaskać po brzuchu, gdy masz taki humor, że już nie wiesz, czy bardziej chcesz krzyczeć, bić czy drapać ze złości. Albo poranne pieszczoty! Nie żebym zamieniła realnego mężczyznę na mały języczek liżący mnie po nosie do wtóru z wesołym machaniem ogona (czasem nie wiem, czy to mój pies macha ogonem, czy przypadkiem to nie ogon macha psem), ale zdecydowanie są to dobra komplementarne. W żadnym razie substytuty.
A tak serio: nie ma dla mnie nic bardziej uspokajającego, niż widok moich psiaków śpiących aktualnie u moich stóp. Nie ma nic wspanialszego, niż wtulenie się w tą ciepłą kupę kłaków, gdy jest mi źle... Psem, a pewnie i innym zwierzakiem, nie da się nikogo ani niczego zastąpić, ale jeśli mamy w swoim życiu takie puste niezapełnione miejsce, to warto wypełnić je zwierzakiem. Z perspektywy 100procentowej psiary polecam taką terapię. Psy biorą mnie na spacer, żebym nie myślała o głupotach i nie roztrząsała życia na drobne. Mobilizują mnie do miliona rzeczy, bez nich nie poznałabym mnóstwa ludzi, nie zwiedziła wielu ulic, polan i krzaków. Wolałabym siedzieć w mieście lansując się na Chmielnej w niewygodnych szpilkach na nogach, zamiast w tenisówkach biegać po mazurskich trawach. Psy to inna jakość życia. Osobiście bardzo sobie tą jakość cenię, chociaż mam okazję doświadczać jej od niedawna. Odmieniły całkowicie moje życie, uwiązały mnie do siebie, co czasem bywa totalnie nieznośne, ale w zamian dają tak wiele, że nie śmiałabym kiedykolwiek im tego wypomnieć.
Pewnie jeszcze nie raz o nich napiszę.
Dobranoc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz