Z moimi byłymi zazwyczaj łączyły mnie relacje z pogranicza normalności i szaleństwa.
To było jak wzajemne rozszarpywanie się na kawałki.
Miłość, zazdrość, nadmiar emocji, których nikt nie był pewien.
Ani w stosunku do siebie nawzajem, ani siebie samego.
Miłość fanatyczna, niepewna, niebezpieczna.
Miłość fanatyczna, niepewna, niebezpieczna.
Wzloty i upadki.
Dzikie kłótnie i seks na zgodę.
Pakowanie walizek i wracanie do siebie po raz setny.
Do znudzenia.
Z miłości. Z przyzwyczajenia. Ze strachu.
Do znudzenia.
Z miłości. Z przyzwyczajenia. Ze strachu.
Mieszanka emocjonalna nafaszerowana winem, niedojrzałymi uczuciami i Bóg wie czym jeszcze.
Albo szatan.
Poznawałam księcia, a życie bez ceregieli weryfikowało moje wyobrażenia.
Pierwsza randka, pierwszy pocałunek i pierwsze zniechęcenie.
Złota klatka albo wolność dzielona na zbyt dużą liczbę osób.
Dostawałam szału nie mogąc na kogoś liczyć.
Dając lojalność oczekiwałam wszystkiego.
Albo niczego.
Wcześniej czy później kończyło się. Na niczym właśnie.
Zawsze dochodzi się do momentu, w którym jeśli nie można być razem,
Trzeba odpuścić.
I nie patrzeć na to, czyja to wina.
Kilka razy pragnęłam kogoś.
Z jednej miłości wpadałam w drugą.
Zachłannie i bez względu na wszystko.
Histerycznie i bez sensu.
Tworząc tandetną scenerię plastikowych amorków prosto Chin,
Które strzelały swoimi małymi strzałami na oślep.
Chwilę później wiedziałam, że nie ma sensu...
Poranki najlepiej weryfikują uczucia.
Budzisz się obok kogoś i wiesz.
Po prostu wiesz, czy masz ochotę wstać i zrobić mu najlepsze śniadanie na świecie
Czy wyjść i zamknąć za sobą drzwi.
Wtedy wiesz, czy jedyne miejsce, w którym nie chcesz być,
To jest to właśnie, w którym jesteś.
Łatwo jest się zakochać.
Spotkać kogoś, spojrzeć mu w oczy i sprawić, by świat zawirował.
Dużo trudniej jest być razem.
W szarej codzienności, porannym zaspaniu i popołudniowym zniechęceniu
Być najwspanialszą kobietą, najczulszą partnerką i najlepszą kochanką.
Z moimi byłymi dzisiaj łączą mnie dobre relacje.
Lepszymi jesteśmy znajomymi, niż partnerami,
Bez względu na to, jak dobrymi byliśmy kochankami.
Mylenie seksu z miłością prowadzi do tego tylko,
Że seks staje się beznadziejny.
Pierwsza randka, pierwszy pocałunek i pierwsze zniechęcenie.
Złota klatka albo wolność dzielona na zbyt dużą liczbę osób.
Dostawałam szału nie mogąc na kogoś liczyć.
Dając lojalność oczekiwałam wszystkiego.
Albo niczego.
Wcześniej czy później kończyło się. Na niczym właśnie.
Zawsze dochodzi się do momentu, w którym jeśli nie można być razem,
Trzeba odpuścić.
I nie patrzeć na to, czyja to wina.
Kilka razy pragnęłam kogoś.
Z jednej miłości wpadałam w drugą.
Zachłannie i bez względu na wszystko.
Histerycznie i bez sensu.
Tworząc tandetną scenerię plastikowych amorków prosto Chin,
Które strzelały swoimi małymi strzałami na oślep.
Chwilę później wiedziałam, że nie ma sensu...
Poranki najlepiej weryfikują uczucia.
Budzisz się obok kogoś i wiesz.
Po prostu wiesz, czy masz ochotę wstać i zrobić mu najlepsze śniadanie na świecie
Czy wyjść i zamknąć za sobą drzwi.
Wtedy wiesz, czy jedyne miejsce, w którym nie chcesz być,
To jest to właśnie, w którym jesteś.
Łatwo jest się zakochać.
Spotkać kogoś, spojrzeć mu w oczy i sprawić, by świat zawirował.
Dużo trudniej jest być razem.
W szarej codzienności, porannym zaspaniu i popołudniowym zniechęceniu
Być najwspanialszą kobietą, najczulszą partnerką i najlepszą kochanką.
Z moimi byłymi dzisiaj łączą mnie dobre relacje.
Lepszymi jesteśmy znajomymi, niż partnerami,
Bez względu na to, jak dobrymi byliśmy kochankami.
Mylenie seksu z miłością prowadzi do tego tylko,
Że seks staje się beznadziejny.
Jakbyś czytała mi w myślach... jakbyś opisywała mnie samą, tak pięknie jak nikt nie potrafi ubrać w słowa...
OdpowiedzUsuńCodzienna rzeczywistość to dziwka, która prędzej czy później rozjeżdża wszystko co spotka na swojej drodze. Czasami potrzebuje jedynie trochę więcej czasu. Więcej poranków do kwadratu.
OdpowiedzUsuńŚwietny tekst.