Właśnie wróciłam z Bloga Roku Onet. Nie startowałam, więc impreza dotyczyła mnie bardziej jako widza niż osobę z przygotowaną w zanadrzu przemową. W taksówce do domu pomyślałam, że w zasadzie tak bardzo nie mam czasu teraz na pisanie, że może uczciwie byłoby zwyczajnie przestać. Przestać tworzyć dwuzdaniowe wpisy, byle by tylko nie zapomnieć wcale.
Napisałam ostatnio na facebooku: prawdziwe życie dzieje się offline.
I źle mi z tym, że nie funcjonuje w moim życiu ostatnio żadne work life balance. Że moje ideały nie mają chwilowo racji bytu. Że pewnie nie tak to wszystko sobie wyobrażałam. Znalazłam coś, coś straciłam. I wszystko dzieje się czasem niemalże mimochodem, obok mnie, chociaż to moje życie.
To, co pojawia się tutaj, pojawia się tak naprawdę po fakcie, pojawia się, gdy opadną emocje, gdy wreszcie znajdują się odpowiednie słowa, albo wręcz przeciwnie - gdy już w sumie nie ma do czego wracać.
A mimo to po napisaniu pierwszego wpisu ciężko jest tak zwyczajnie odejść, zapomnieć. To zmienia życie. Mój blog zmienił moje życie. Jakkolwiek patetycznie to nie zabrzmi.
Patetycznie? Po prostu [prawdziwie. Mój blog działa bardziej, niż wizyty u pana doktora na kozetce. Zmienia mnie, na plus! :) Buziam!
OdpowiedzUsuńA jak tam blogowa imprezka? Zawsze byłam ciekawa ;)
to mozna było sobie tak wejść bez nominacji, popatrzeć, ponapawac się blichtrem? lubię to, szkoda, że nie wiedziałam.
UsuńDobrze, że czasem gdzie się wygadać :)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie to powinnaś tam być jako laureatka :-) Tyle chciałam na dzisiaj rzecz ;-)
OdpowiedzUsuńO blogowej imprezce napiszę, bo coś tam sobie myślałam o tym.
OdpowiedzUsuńNa imprezkę miałam zaproszenie, ale nie jako bloger ;)
Goodlenka - oj tam aj tam ;) ale miło mi :)
a, zaproszenie miałaś. fajnie.
OdpowiedzUsuń