Jest tak zimno, że ptaki zamarzają w locie.
Myśli w głowie.
Sznurówki w butach.
Wydaje mi się, że jest piątek.
Wnioskuję po stopniu zmęczenia.
Psy w domu niedopieszczone.
Spotkania, bankiety, nocne powroty taksówką do domu.
Weekendy wydają się czarną dziurą - zniekształceniem rzeczywistości,
Po której poniedziałki szybko pozbawiają mnie złudzeń.
Zdjęcie, które dzisiaj szczerze mnie rozśmieszyło.
Pamiętam, jak ładnych parę lat temu moich znajomych w drzwiach powitał mój pies merdający ogonem z różowym wibratorem w pysku. To suczka więc w sumie.
Widziałam rano panią w futrze z listów z foliową reklamówką w kwiaty, odpowiednio wytartą w okolicy rączek - relikt PRLu zagubiony w czasoprzestrzeni?
Och, jak dla mnie to pudelek-zabójca!
OdpowiedzUsuńCo do reliktów z PRL-u, podchodzę doń nieufnie. Reliktów jako reklamówek, jako telewizorów, jako pań.
Moja mama też czasem takich reklamówek używa ;))
OdpowiedzUsuńPiesio rozkosz!
A zmęczenie zimnem mnie się też daje w znaki...
ten psiak, och! czy on wrócił od kosmetyczki? :)
OdpowiedzUsuń