Pokazywanie postów oznaczonych etykietą uczucia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą uczucia. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 22 października 2012

Szereg słów.

Zazdroszczę tym, którzy nie myślą o jutrzejszym poniedziałku, bo przed nimi jeszcze długa noc pełna życia.
Tym, którzy obudzą się mając cały świat pod nogami - bo kiedyś zaryzykowali albo ryzykują codziennie.
Zazdroszczę tym, którzy wiedzą, co powiedzieć, gdy innym brakuje słów.
Mają odwagę milczeć, gdy tłum krzyczy.
Tym, którzy nie czekają na kiedyś, tylko sami tworzą je już dziś.
Tym, którzy lepiej piszą - piękniej, więcej wiedzą, kochają bez wątpienia, pamiętają ważne cytaty z przeczytanych książek i datę bitwy pod Zakroczymiem z lekcji historii w liceum.
Tym, którzy nie boją się iść swoją drogą, nawet jeśli wszyscy idą w przeciwnym kierunku.
Którzy szukają szczęścia, choć muszą płacić za to wysoką cenę.
Tym, którzy nikogo nie krzywdzą.
I każdego dnia żyją, jakby jutra miało więcej nie być.



środa, 15 sierpnia 2012

Urodziny psa, imieniny kota.

Mój najbardziej leniwy dzień w tym roku.
Leżę pod kocem i marzę o wełnianych, zimowych skarpetach.
Sprawdzam datę i jednak nadal mamy sierpień.
Ciężkie, mokre od wody chmury za oknem.
Szalik i przeskakiwanie nad kałużami.
Szary to nie jest mój ulubiony kolor.
W przeszłość najszybciej przenosi mnie muzyka.
W zasadzie tylko ona.
Przypomniała mi ostatnio te gorące wieczory zeszłego lata,
Jazz, wino, cisza drżąca jedynie od ruchu skrzydeł owadów szukających ekstazy w płomieniach świecy.
Zupełnie tak, jak ja czasami.
I czas, który zawsze zatrzymywał się w miejscu gdzieś między 3 a 4 rano.
Już nie ma takich nocy.



czwartek, 7 października 2010

A gdy psy śpią.

A gdy psy śpią są szczęśliwe i piękne mają sny. 
A ja siedzę wpatrzona w pustkę ściany. 
Zdrapuję wzrokiem kolor farby szukając w myślach odpowiedzi. 
Noc ciemna wylewa się z chmur. 
Zakrada się pod okna, zakrada się do serca. 
Zalewa sobą myśli, tumani rozum, obezwładnia wzrok... 
Gdy przychodzi zastaje mnie samą. 
Wczoraj się nie bałam, a dzisiaj czuję lęk. 
Przychodzi i całym swoim majestatem budzi grozę i podziw zarazem.  
A ja w kąciku oka trzymam swoją duszę. 
Otulam ją żarem powieki, owiewam ciepłem rzęs. 
Tam jest bezpieczna. 
A gdy płaczę, ona ociera mi łzy. 
Zmysły to oszuści. 
Mamią rozum zmywając cierpki posmak trucizny z ust, nie odbierając jej jednak jadu. 
A ja zostaję sama, rozpalona od środka. 
A żar rani mnie przyjemnie paraliżując zmysły. 
Poranne promienie słońca zastaną mnie z otwartymi oczami, siedzącą na skraju łóżka, wpatrzoną w odchodzący mrok. 
Wypiję kawę i zmyję z siebie resztki cienia. 
I wyjdę z domu popatrzeć prosto w słońce.

A myśli jak motyle ulatują ku górze. 
Tam znajdują dla siebie schronienie, tam stają się wreszcie prawdziwe. 


Życie się ze mną ostatnio okrutnie bawi. Właśnie końcem palca dotykam swojego marzenia...


Jeden z ostatnich jesiennych motyli. Zjawiskowy. 




niedziela, 26 września 2010

Faceci się obrażają!

Pozostaję nadal w męskiej tematyce. Nic kontrowersyjnego nie dzieje się w polityce (albo kontrowersje w polityce tak już spowszedniały, że stały się obowiązującą normą? - tak czy siak, nie ma o czym pisać), ani Plotek ani Pudel nie zaszczyciły mnie żadnym szokujący njusem, wszyscy (na szczęście i odpukać!) zdrowi, więc tak mi przyszło do głowy, żeby kilka słów o obrażalstwie napisać. O męskim obrażalstwie. 
Zawsze wydawało mi się, że to kobiety przodują w tego typu zachowaniach, ale doświadczenia i obserwacje, jakie prowadzę od jakiegoś czasu, skłaniają mnie do wysnucia wniosku, że faceci obrażają się co chwilę. Nie, przepraszam, to nie obrażanie, oni się dąsają
Polega to na tym, że gdy sprawy nie idą po myśli faceta, on chowa się do swojej jaskini odwracając się na pięcie. Dla niepoznaki, przewrotnie i przebiegle, dodaje zwrot: 'rób jak chcesz', 'no skoro tak uważasz' czy   poprostu krótkie 'ok'. Powstaje clutter, typowy szum komunikacyjny.
Ponieważ 5letnie studia psychologiczne zrobiły ze mnie jednocześnie Freuda, Skinnera i Pawłowa - każdego po trochę - to nie poddaję się tak łatwo. Więc pytam, drążę, chcę wyjaśnić. I, drogie Panie, to jest najlepsza metoda, ponieważ wtedy wychodzi, że jestem przewrażliwiona, że źle to odebrałam i że tak naprawdę wszystko jest ok. I naprawdę jest ok! Bo facet szybko niweluje swój wewnętrzny konflikt poznawczy i skoro mówi, że jest ok, to zaczyna wierzyć, myśleć i czuć, że jest ok. Strasznie prosta ta konstrukcja, ale akurat w prostocie upatruję jej fenomenu. Jak już wcześniej bowiem pisałam, kobiety rozkminiają, rozkminiają, rozkminiają, a w między czasie czy nawet w trakcie rozkminiania męczą siebie i, niejednokrotnie, swoje otoczenie pytaniami, wątpliwościami i zmiennymi dylematami. Horror! Zdecydowanie wolę tą męską prostotę. 

Sprawy komplikują się, gdy mężczyzna naprawdę chce pogadać. Wtedy nie mówimy już o żadnych fochach, żadnych dąsach, wtedy sprawa jest śmiertelnie poważna. Przypadki takie do częstych nie należą, ale zdarzają się. Znam takie z opowieści, znam z własnego życia. Nie ma nic bardziej kruchego niż odsłonięte uczucia mężczyzny, dlatego sytuacje takie wymagają szczególnej delikatności i wrażliwości. Bez względu na to, kim dla nas ów facet jest. 

I ważna porada: nie pijmy nigdy niczego, co zawiera więcej procentów niż herbata (również przy zaproszeniu na kawę sugerowałabym daleko idącą ostrożność) z facetem, który musi pogadać. A już szczególnie wystrzegajmy się smutnego faceta, który musi pogadać. Jeśli wdamy się z nim w gierkę polegającą na zapijaniu smutków, prawdopodobieństwo porannego kaca, nie tylko poalkoholowego, ale szczególnie moralnego, jest bliskie maksimum! 
I również, jeśli nie chcemy skończyć w taki sposób, ale będąc osobą pocieszaną, nie używajmy męskiego ramienia do wypłakania się! Z jakiegoś bowiem powodu mężczyźni uważają, że na smutki, na troski, na popitę, na sen, a szczególnie na pocieszenie, najlepszy jest seks. Z jakiegoś powodu pijana kobieta ma dokładnie takie samo zdanie. Dopóki się rano nie obudzi.