poniedziałek, 31 grudnia 2012

Ostatni dzień roku.

W tym roku dostałam wyjątkowe prezenty.
Tak różne, ale wszystkie bardzo moje.
Rozczulił mnie breloczek od mojej siostry, którego wiem, że szukała sporo czasu - wysadzany 'brylantami' piesek.
Bo kocham błyskotki i psy.
To wspaniałe być otoczonym przez ludzi, którzy nawet jeśli z innej perspektywy widzą świat, to wyłapują te unikalne detale charakterystyczne dla każdego.
Które są jak zapach perfum na ulubionej apaszce.
Mam w związku z tym niesamowite poczucie bycia kochaną.
Chciałam to napisać, bo po tylu latach buntowania się przeciwko wszystkim i wszystkiemu nieśmiało doceniam życie sielskie, anielskie...

Wyjątkowo zaskoczył mnie prezent, który przeglądałam pół dzisiejszej nocy obiecując sobie, że każda kolejna kartka będzie już na pewno tą ostatnią.
Zaskoczył, bo sięgnęłam po niego jak podglądacz ciekawy gołych bab, a skończyło się na poważnych refleksjach.
Projekt PIER(w)SI W POLSCE, który mam na myśli, to album pół-aktów kobiet: starszych, młodszych, sławnych i mniej znanych.
Za artystycznymi fotografiami stoi ważna idea - zwrócić uwagę na profilaktykę piersi.
Zdjęcia są wysmakowane i bardzo kobiece, wzbogacone o osobiste, poruszające historie zmagania się z rakiem.
Niektóre wygrane, niektóre nie.

Nigdy nie byłam zwolenniczką robienia postanowień noworocznych, z których większość traci na mocy równolegle z mijającym kacem, a o reszcie zapomina się najpóźniej do lata.
Ale jeśli warto zrobić jedno tylko postanowienie, a później dotrzymywać go przez cały rok, to  właśnie takie - badać się. Regularnie.











1 komentarz: