Noc trwa nie więcej niż pięć minut. Dzień - wieczność.
Względna dysproporcja czasu.
Albo bezwzględna.
Bezwzględna dla mnie - tak, to dobre słowo.
Codziennie wieczorami odgrywam swój prywatny wyścig ze wskazówkami zegara.
Kto dzisiaj będzie pierwszy w łóżku - ja czy druga w nocy?
Tak inaczej ostatnio, wiesz?
Bo znowu miewam nie mieć dla Ciebie czasu.
Dużo spraw, wiesz...
Dni mijają
Na telefonie
W esemesach
My na umowę abonentową
Dostępni całodobowo
Czasem poza zasięgiem.
zdjęcie z czeluści internetu
Znalazło się i miejsce na psa :)
OdpowiedzUsuńTo takie życiowe... ;)
Usuńnie lubię ścigać się z czasem
OdpowiedzUsuńi tak przegrywam
tyle, że nie da się 'wysiąść z tego pociągu'...
UsuńJa staram się choć na chwilę w tygodniu zatrzymać czas ile się da...
OdpowiedzUsuńoj, ja też... w drobnych momentach, najczęściej wieczorem. ale czasem po prostu nie ma jak.
UsuńW takim razie, mam nadzieję, że czas będzie potrafił się nawet dla Ciebie na chwilę zatrzymać.
OdpowiedzUsuńZapraszam do wymianki listowej na moim blogu. ; )
zaglądnę ;)
Usuńnie zastanawiałaś się nad wydaniem jakiegoś "tomika prozy"? Niesamowite jak precyzyjnie dobierasz słowa, niebanalne. Bardzo lubię tu wracać.
OdpowiedzUsuńjest mi bardzo miło czytając Twój komentarza. bardzo.
Usuńraz pomyślałam o tym, że fajnie byłoby coś napisać.
wiele razy myślałam, że bycie pisarzem z zawodu to najfajniejsza profesja na świecie. można siedzieć bezkarnie do rana z butelką wina i pisać, pisać w kawiarniach, jak pada...
taka utopia trochę. jakby co ja na pewno kupię egzemplarz :)
Usuńto zupełnie tak jak u mnie
OdpowiedzUsuń