Nie ma słów.
Obrazy, które zostają blizną na oczach.
Historie, od których usycham.
Za każdym razem trochę, po trochę.
A życie toczy się dalej.
Na błyszczącej okładce uśmiechnięta buzia w lux makijażu.
Bon ton i szminka w kolorze gimme your love za 274 polskich nowych złotych.
Za jakość się płaci.
A codzienność dzieje się na szarych stronach brukowców,
po lekturze których zostają brudne ręce.
Od tuszu.
Jak dłonie Lady Makbet w ekranizacji Welles'a z 1948 roku.
Czarne od krwi jak od smoły.
To było zanim wynaleziono kolor.
Do zmycia pod ciepłą wodą.
Mydłem o zapachu mandarynki.
Do skóry wrażliwej.
Za jedyne sześć złotych w dyskoncie.
Pies z kulawą nogą i alkoholik, co kiedyś był profesorem.
Matki, które nie kochają i mężowie z mocnym lewym sierpowym.
Dopóki śmierć Was nie rozłączy.
A koty na wsi się topi. Takie życie.
Potworność kreuje się sama czy my jej pomagamy?
Jak byłam mała, to myślałam, że w jeziorze chłopi topią w workach kamienie, w jakimś konkretnym celu. Kiedy dowiedziałam się, że koty, coś we mnie pękło
OdpowiedzUsuńhttp://sphotos-a.ak.fbcdn.net/hphotos-ak-prn1/68371_396985387042176_1445910438_n.jpg
OdpowiedzUsuńostatnia wizyta Bartusia była odrobinę bardziej męcząca, ale tym razem to ja byłem górą :)
OdpowiedzUsuń