i tak zamieszkałam po drugiej stronie tęczy,
gdzie srebrne panie chodzą ze swoimi pieskami na niekończące się spacery,
a panowie na ławeczkach rozmawiają więcej o życiu, niż o śmierci.
Stare mieszkania żyją swoim życiem, tętnią dźwiękami, skrzypią krokami, których nie ma.
Z otwartymi oczami wsłuchuję się w nie nocami.
Śniadanie na placu Zbawiciela, obiad na Mokotowskiej.
Zachorowałam, wyzdrowiałam,
a w metrze Pięćdziesiąt twarzy Greya w słabym, podobno, polskim przekładzie.
89 strona i nadal nie było seksu. Uprzedzam.
serki, ciemny chlebek - mniam
OdpowiedzUsuńmoja infekcja zmienia kolory, książki nie chce mi się czytać, mam porozkładane inne
przekłady z reguły są denne, no są i już
Nie wiem, czy to kwestia jedynie przekładu ;)
UsuńPodoba mi się jesień w domu, spacery w liściach i ciemny chlebek na kolację ;)
Przeczytałam "50 twarzy ..." - szału nie ma, ale i tak czekam niecierpliwie na koleją część :D
OdpowiedzUsuńszału nie ma, jest dramat... chyba nie czytałam tak potwornej książki, zakrywam okładkę, żeby w metrze nie było widać co czytam. Cały czas mam przed oczami jakąś infantylną amerykańską 16latkę, która to dzieło stworzyła, ale przecież napisała je dojrzała kobieta.
UsuńNie wiem, dlaczego to jest bestseller.
Rozumiem, że temat przewodni jest wartki i chwytliwy, ale przeżycia wewnętrzne głównej bohaterki kaleczą mi mózg!
z niecierpliwością zawsze czekam na nowy post - przyznam się nieśmiało. :) Twoja ironia i przenikliwość :)
OdpowiedzUsuńOkolica do mieszkania idealna - druga strona tęczy - cudowne. To miejsce ma dla mnie jakąś niesamowitą aurę.
dziękuję :)
OdpowiedzUsuńMiejsce jest wspaniałe, jeszcze je poznaję, jeszcze jestem tam gościem, ale uwielbiam ten klimat starych kamienic z kandelabrami.
Oj tak wyjątkowe to miejsce w całej Warszawie, mam wrażenie że ma coś z Paryża. Nic tylko tam być i podziwiać, każdy drobny szczegół.
UsuńPodoba mi się ten post, bardzo, bardzo.
OdpowiedzUsuńCzytając go mam ochotę wskoczyć w Twoje życie, taką tworzysz atmosferę wolnego czasu i życia życiem... nie to co ja, ciemno, gdy wychodzę, ciemno, gdy wracam. Jem coś o 6.00 a potem o 17.00, bo nie mam czasu. Brrr. Mam "Jedz, módl się, kochaj" pożyczone od koleżanki, zacznę najprędzej w święta bożonarodzeniowe. Na półeczce "lektury do przeczytania na studia" nie mam już miejsca (po tygodniu!), skończył mi się limit możliwych książek do wypożyczenia w bibliotece a lista ciągle rośnie. Dlatego chętnie wskoczyłabym w dzień z Twojego posta ;)