Śnieg w maju już się zdarzał i to nie raz, ale zawsze budzi takie jakieś uczucia, no bo jak to, żeby w maju śniegiem sypało ;) I czasem człowiek może się zastanowić, czy aby połowy roku nie przespał ;)
Pamiętam jak w maju, w podstawówce, kiedy to jeszcze w białych podkolanówkach chodziłam, pierwszy ciepły kapuśniaczek zmoczył mnie to ostatniej nitki. Śniegu nie pamiętam. Za to znalazłam: Jeśli w maju śnieg zdarzy, to lato dobrze wyparzy - ha! A niech pada!
też jestem zaszokowana tym małym incydentem pogodowym,ale na to(może i dobrze)nie mamy wpływu...,pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa przemokłam wczoraj całkowicie. Tulipanki pomarzły. Cuda dziwy nie najwyższych lotów się dzieją..
OdpowiedzUsuńŚnieg w maju już się zdarzał i to nie raz, ale zawsze budzi takie jakieś uczucia, no bo jak to, żeby w maju śniegiem sypało ;) I czasem człowiek może się zastanowić, czy aby połowy roku nie przespał ;)
OdpowiedzUsuńPamiętam jak w maju, w podstawówce, kiedy to jeszcze w białych podkolanówkach chodziłam, pierwszy ciepły kapuśniaczek zmoczył mnie to ostatniej nitki. Śniegu nie pamiętam. Za to znalazłam: Jeśli w maju śnieg zdarzy, to lato dobrze wyparzy - ha! A niech pada!
OdpowiedzUsuńMój pierwszy w życiu śnieg w maju.
OdpowiedzUsuńOstatni był ponoć rok przed moim urodzeniem (wg mamy). Teraz i ja będę miała o czym opowiadać dzieciom;)
hehehe
OdpowiedzUsuńnawet scenarzyści z holiłód by tego tak nie wymyślili ;-P