Przebieram dzisiaj obcasami pod biurkiem wystukując miarowe rytmy maili i zniecierpliwiona się już tego weekendu doczekać nie mogę. Od pracy odciągają mnie frywolne i psotne myśli o kanapie, książce i herbacie, o psach i o bliskości Jego ciepłych dłoni, o czasie, który nie goni od sprawy do sprawy i o tych chwilach, kiedy oglądamy Comedy Central śmiejąc się do siebie.
Ostatnio motyle mi przymarzły do kręgosłupa, zasnęły snem zmęczonym, snem zimowym, niechętnie prostują swoje skrzydła budząc się na chwilę.
Czekam wiosny, wypuszczę je wtedy do nieba, niech sobie pobiegają z psami mrużąc oczy od słońca.
Dzisiaj jest dobry dzień. Dobrze mi dzisiaj w ten dzień.
O Boze!!! z tej "czarnicy" tam na gorze nic dobrego nie spadnie..... napewno nie manna.
OdpowiedzUsuńMilego weekendu.
O tak, byle do wiosny :)
OdpowiedzUsuńZ nieba tylko snieg pada, zasypuje coraz bardziej mysli o tej cieplej aurze. Wydaje sie czasem, jakby ta zima miala sie nigdy nie skonczyc. Zal mi zwierzat, ktore nie moga grzac łapek na cieplych kanapach. Niech juz bedzie po roztopach wreszcie.
OdpowiedzUsuńApokaliptycznie te psy wyglądają ;-)
OdpowiedzUsuńpzdr
ah popołudniowy piątek jest piękny:)
OdpowiedzUsuńTo moje ulubione ostatnio zdjęcie.
OdpowiedzUsuń