Przebieram dzisiaj obcasami pod biurkiem wystukując miarowe rytmy maili i zniecierpliwiona się już tego weekendu doczekać nie mogę. Od pracy odciągają mnie frywolne i psotne myśli o kanapie, książce i herbacie, o psach i o bliskości Jego ciepłych dłoni, o czasie, który nie goni od sprawy do sprawy i o tych chwilach, kiedy oglądamy Comedy Central śmiejąc się do siebie.
Ostatnio motyle mi przymarzły do kręgosłupa, zasnęły snem zmęczonym, snem zimowym, niechętnie prostują swoje skrzydła budząc się na chwilę.
Czekam wiosny, wypuszczę je wtedy do nieba, niech sobie pobiegają z psami mrużąc oczy od słońca.
Dzisiaj jest dobry dzień. Dobrze mi dzisiaj w ten dzień.