obiema rękami podpisuję się pod stwierdzeniem, że ogłupia i zaślepia.
odmóżdża i powoduje mentalny regres. upadek racjonalności.
a do tego rozleniwia. błogo i beznadziejnie.
sobota spędzona na kanapie w objęciach czułych słówek.
w niedzielę patrzymy sobie w oczy uśmiechając się wieloznacznie.
jest sobota weekend rano, a za chwilę niedziela wieczór.
w między czasie nie wydarzyło się nic, choć tak naprawdę działo się wiele.
wskazówki zegara zatrzymane w miejscu
w mieszkaniu z ładnym widokiem.
nie lubię podwójnego życia
z kopią swojej kosmetyczki, szczoteczki, zapasowym outfitem oraz miejscem po lewej stronie nie swojego łóżka.
gubię się w nim i tracę z oczu priorytety.
A i tak w poniedziałek rzeczywistość staje się ważniejsza od weekendowej fikcji,
Alicja też bywała po obu stronach lustra,
jadła ciastka, piła kolorowe drinki z fantazyjnych buteleczek i widziała rzeczy, których nie ma,
ale kiedyś musiała wrócić do siebie.
więc stoję na miło skrzypiącym parkiecie mojego em w ulubionej okolicy,
które miało być idealnym azylem na weekendy, których teraz raczej w nim nie spędzam.
zapalam światło, świeczki, włączam leniwie sączącą się muzykę, na którą w weekend nie było czasu,
rozpakowuję walizki
i zastanawiam się
jakim cudem większość ostatnich 2 dni spędziłam w okolicy łóżka trwoniąc czas,
skoro w tygodniu każde 5 minut wykorzystuję na 150% normy?
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą mężczyzna. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą mężczyzna. Pokaż wszystkie posty
niedziela, 6 stycznia 2013
sobota, 24 listopada 2012
wczoraj. dzisiaj. kiedyś.
Odkąd jest TERAZ wiele się zmieniło.
Już prawie zapomniałam o starych, złych miłościach.O nocach bez celu i końca
I porankach zbyt wczesnych,
Które jasnym światłem brutalnie wdzierają się w pijane źrenice.
O tym, jak to jest udawać uczucia i zasypiać w obcych ramionach,
Które rankiem są jeszcze bardziej nieznajome, niż wieczorem.
I w gruncie rzeczy budzą raczej strach i obrzydzenie.
O górnolotnych słowach, które pięknie brzmią i nic nie znaczą.
Kochać na siłę, pomimo, na przekór, bez powodu i bez sensu
Są rzeczy, które budzą mnie w nocy i przypominają te dni
W które z uśmiechem na ustach
Sztucznie podtrzymywanym kolejnymi kieliszkami czerwonego wina,
Istniałam.
I pustkę.
Głupią, bezdenną, przerażającą pustkę w głowie, w myślach, w sercu.
I tak cieszy mnie, że to szaleństwo się już skończyło.
Choć nigdy nie wiemy, czy jesteśmy wystarczająco szczęśliwi...
Czy za rogiem nie kryje się bonusowa wartość szczęścia,
W poszukiwaniu której warto kolejny raz ryzykować, szukać i próbować.
ps. Nadal czytam Bukowskiego. To jak rozdrapywanie starych ran.
Subskrybuj:
Posty (Atom)