Pod takim hasłem odbywał się IV Międzynarodowy Festiwal Ogni Sztucznych w Szczecinie PYROMAGIC 2011 połączony z III Festiwalem Muzyki Elektronicznej MUSIC Wave.
Fajerwerki już kilka razy w swoim życiu widziałam i nie sądziłam, że pokaz zrobi na mnie aż takie wrażenie. Nawet padający, w pewnym momencie, ulewny deszcz nie był w stanie przeszkodzić gapieniu się w niebo z szeroko otwartymi oczami. Napewno nie spodziewałam się aż takich iluminacji i nie wiem ile razy wydawałam z siebie łał czy Ooooo.....
Poniżej link do zwycięskiego pokazu, chociaż na żywo - wiadomo - pokaz robił o wiele większe wrażenie.
Dla miłośników klubowych dźwięków, do których ja się zdecydowanie zaliczam, koncerty były naprawdę bezbłędne. Na koniec zagrali CAT'N'DOGZ - moje muzyczne odkrycie tego wyjazdu.
A na sam koniec scena odpłynęła... Odrą sobie gdzieś popłynęła.
Damn cool Szczecin!
Wszystkim zainteresowanym polecam odwiedzenie strony internetowej miasta Szczecin www.szczecin.eu, a także fanpage'u na Facebooku --> o tu. Znajdziecie tam wszelkie aktualne informacje i wydarzenia, a naprawdę w Szczecinie cały czas coś się dzieje!
Jeszcze raz chciałam serdecznie podziękować UM Szczecin za zaproszenie, szczególnie Magdzie i Łukaszowi, którzy na co dzień odwalają kawał dobrej roboty, a w czasie tych niecałych trzech dni pokazali mi Szczecin, jakiego nie znałam do tej pory ;), CITYBell - ze specjalnym wskazaniem tajemniczego Pana A. - za organizację, a także anegdoty, które uczyniły wspólnie spędzony czas wyjątkowym.
Ogromnie dziękuję również ekipie Lisce z White Plate oraz Marcinowi z Modernistyczny Poznań - świetnie się z Wami bawiłam :)
Uwielbiam scenę z fajerwerkami Gandalfa w "Władcy Pierścieni", więc pewnie by mi się spodobała impreza, za rok nie przeoczę ;-)
OdpowiedzUsuń@Aurora - to widzimy się tam za rok :}
OdpowiedzUsuńJa naprawdę byłam zachwycona! W pewnym momencie na rzekę spadły jakby czerwone lampiony - przepiękny widok! :]
a ja uwielbiam wszyyystkie fajerwerki, nawet te kiczowato kiczowate, więc te to już w ogóle zrobiłyby na mnie duże wrażenie ;-P
OdpowiedzUsuńUwielbiam fajerwerki, szczegolnie te na 4 lipca w NYC. Pokaz trwa zwykle 30 minut i stoje z otwarta geba:)))
OdpowiedzUsuńOh, jak zazdroszczę Ci kina...
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam fajerwerki na niebie i w zyciu.
OdpowiedzUsuńŚwietnie wyszły Ci zdjęcia, razem z Twoją relacją to PRAWIE czułem jakbym to widział
OdpowiedzUsuń