Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wiosna. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wiosna. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 27 lutego 2012

Dzisiaj wiosna w Paryżu.

Kawa w kawiarni za rogiem.
Przepiękne słoneczne południe.
Wołasz na kelnera prosząc o rachunek, a on pyta, czy ma Ci zapisać numer swojego telefonu.
Podoba mi się tu.
Merci to, merci tamto.
Nic nie rozumiem z tego ich francużenia, ale mogę słuchać godzinami.
Jeśli stoisz pięć sekund z mapą w ręce, zaraz ktoś Cię zaprowadzi tam, gdzie trzeba.
Nawet, jak nie chcesz i mówisz, że dasz sobie radę sam.
A służbowo sala jak w onzecie.
Jak pomyślę, że jutro mam tam stanąć na środku i powiedzieć dużo mądrych słów, to omdlewam.
Ale powiem.
A póki co objadłam się muli i opiłam winem.
Mule w winie podano z frytkami - dwie pyszności w jednym daniu. Très bien!




Polski akcent:



Zakupiłam słynne ciasteczka Madeleines, od których podobno zaczyna się akcja Prousta W poszukiwaniu straconego czasu. Koincydencja zdarzeń, bo to właśnie jest kolejna pozycja na liście moich must read. Zachciało mi się jej z polecenia K.Jandy, którą wzięłam ze sobą.    





poniedziałek, 21 marca 2011

Zimo baj baj
I przyszła wiosna. Niedźwiedzie polarne nie mają tyle szczęścia.

Przyszła wiosna a wraz z nią przedwczesne kleszcze, psie spacery pachnące ogniskiem, skórzana kurtka, w której trochę marznę, ale do zimowych czuję intensywny wstręt  i szybko nie założe znowu. Nawet pierwsze wiosenne szpilki wyciągnęłam z szafy. Wszystko zmierza w dobrym kierunku.


Dodatkowo....


.... Porcelanowa jest ruda. Ruda jak lis. Jak wiewiórka. Ruda jak rdza i marchewka. Ruda jak jeszcze nigdy w życiu nie była!



Wiosna! To musi być wiosna!


wtorek, 1 marca 2011

zrobiłam szoping

To jakby pierwszy zwiastun wiosny. W sumie drugi po hiacyncie, kóry pachnie jak szalony w domu.
Więc wczoraj byłam na zakupach. Pierwszych od 2 miesięcy. Dzisiaj mam zakwasy w rękach od noszenia tych toreb. Bo, nie ukrywajmy, na zakupach byłam psem spuszczonym z łańcucha, wyposzczona do granic możliwości. Gdybym miała jeszcze jedną rękę... eh.
W każdym bądź razie, w drodze powrotnej, pomyślałam, że jak mój Luby zobaczy mnogość siat i toreb, to padnie.
Nie padł na szczęście, dzielnie to przyjął. 

Umieściłam na blogu po prawej stronie termometr. To kolejny etap zakliania wiosny.  Rano było -7, później -3, a niedawno jak sprawdzałam +1. Najs. Napalam się na tą wiosnę mocno, ale już dwa razy biegałam w wiosennej kurteczce po czym spadł śnieg i pozbawił mnie złudzeń.   

....


No i napisałam sobie taki luźny, lekki tekst, po czym wpadłam na ten obrazek i pomyślałam, że - parafrazując mistrza - dopóki nie istniał internet, nie wiedziałam, że jest tylu idiotów na świecie.
Codziennie znajduję coś, co rozbraja mój system nerwowy i ciśnie złe słowa na usta. fuck.

8248_7d8d