W brzuchu motyle.
Nie róbmy z motyli posłańców szczęścia
One za krótko żyją
Skrzydłami robią dużo hałasu o nic
A gdy odlecą
Cisza kłuje w uszy. I w serce.
I po co to? Czy nie jest dobrze tak, jak jest?
Czy z góry wiadomo już jaki będzie koniec? Bo zawsze koniec jest taki sam.
Przez to czuję się jak ktoś, bez przeszłości. Bo nic z tego, co kiedyś, nie zostało w dzisiaj.
Dzisiaj zaczęło się przed chwilą i będzie trwać do jutra rano.
Dopóki nie zaparzę kawy.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą jutro. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą jutro. Pokaż wszystkie posty
poniedziałek, 8 listopada 2010
niedziela, 7 listopada 2010
Strach.
Przeczytałam przed chwilą o tym, jak kruche i ulotne jest życie. Jak w sekundzie zmienia pychę i dumę w bezsilność i nieporadność. Wiem to przecież, wiem to od zawsze, a za każdym razem to samo odkrycie wstrząsa mną rzucając w jakąś cholerną, przerażającą otchłań strachu o jutro.
I zawstydziłam się. I wstydzę się dalej. Tych swoich błachych problemów, tych banalnych wątpliwości, tych bezcelowych analiz. A przecież żyję. Mogę wstać, wyjść z domu i poczuć chłód deszczu na skórze.
Znów nie mam przepisu na życie. I tak przeraża mnie ta nieokreślona zmienność, ta nieprzewidywalna potęga w wirach której jestem śmiesznym, suchym liściem na wietrze. Liściem, jakich są miliony. Codziennie toczę tą swoją małą walkę na słowa i czyny, a to takie komicznie bez znaczenia w obliczu prawdziwych ludzkich dramatów.
Subskrybuj:
Posty (Atom)