Pierwszy raz z tą historią zetknęłam się kilka lat temu. Do dzisiaj robi na mnie ogromne wrażenie.
Otaczam się zwierzętami, nie wyobrażam sobie już teraz nie mieć czasu, miejsca dla psa, kota, nie celebrować wspólnie spacerów, wieczornego gotowania i porannego drapania psów po brzuszkach... Dlatego być może dla mnie za każdą parą oczu kryje się czująca i myśląca istota, która robi to inaczej niż my ludzie, którą w większym stopniu niż nami kierują instynkty, ale sprowadza się to do tego samego - świadomego przeżywania.
W 1969 roku John & Ace zobaczyli młode lwiątko na sprzedaż w Harrodsie, w małej klatce, samotne. Postanowili go zabrać do domu nie mając żadnego doświadczenia z dzikimi zwierzętami. To była spontaniczna decyzja. I tak zaczęła się ich przygoda. Szybko jednak okazało się, że rosnące lwiątko stało się za duże do ich mieszkania. Pomimo ogromnej więzi, jaka się nawiązała pomiędzy cała trójką jedyne, co mogli zrobić z Christianem to spróbować na nowo osiedlić go w Afryce.
Po roku pojechali go odwiedzić, mimo że dzikie zwierzę mogło ich nie pamiętać.
Oto, jak wyglądało ich spotkanie:
I rok później - ostatnie zarejestrowane spotkanie:
Więzi, jakie łączą ludzi i zwierzęta są niesamowite i poza jakimkolwiek racjonalnym wytłumaczeniem.
żeby z ludźmi było tak jak z tym lwem...
OdpowiedzUsuńaż serce radośniej bije ,a w oku łza wzruszenia :)
OdpowiedzUsuńDługo się zastanawiałam, czy ronić łezkę, bo sądziłam, że to blef... a jednak! :))
OdpowiedzUsuńMnie ta historia urzekła niesamowicie dawno, dawno temu :)))))))
OdpowiedzUsuńAle filmik oglądam chętnie przy każdej możliwej okazji :)
Obejrzałem i waterworks! Ja pierdolę, uwielbiam takie wzruszenia normalnie! Jestem cienias.
OdpowiedzUsuńFetysz - ja ryczalam jak stado bobrow. Normalnie Krol Lew, Pocahontas i Epoka Lodowcowa w jednym...
OdpowiedzUsuńAurora, to nie blef... Na jutubie mozna znalezc wiecej filmow na ten temat. Zwierzeta sa niesamowite - czyste emocje, zero chorych sklonnosci.
Po pięciu latach odwiedziłam szczeniaka, który ode mnie poszedł do innych ludzi (szczeniak miał 8 tygodni) psiak poznał mnie po głosie:)
OdpowiedzUsuńpies to nie lew, wiem, ale to akurat był pies z tak zwanych ras agresywnych i kiedy biegł do mnie wyglądał strasznie, zawołałam go i widziałam jak z kazdym centymetrem pokonywanej drogi jego ciało mięknie i rozpływa sie w radości:)
Beata, nie wątpię nawet w to, jak dobrą pamięć mają zwierzęta. Sama jestem psiolubna i na tychże też najlepiej się znam. Pierwszy pies swoim temperamentem zmusił mnie szybko do poznawania tajników psiej psychiki. Strasznie to ciekawe. Nie mamy nawet ułamka tych zdolności, co psowate. Mamy za to kciuk przeciwstawny... stworzony wprost do obsługi pilota ;)
OdpowiedzUsuńpieknie i ciekawie piszesz..
OdpowiedzUsuńTak,
OdpowiedzUsuńzawsze byłam pod wrażeniem tego spotkania z filmu :)