niedziela, 12 czerwca 2011

Nienawidzę tych robactw, które nocą wpadają do domu przez okna. Boję się pająków. Dawno żadnego nie widziałam i czuję, że to cisza przed burzą i boję się tego, co mnie w związku z tym czeka. I tych majowych bzyczków nie cierpię, które lecąc robią hałasu tyle, co bombowce i zawsze wpadają mi we włosy, a ja brzydzę się ich dotknąć i mam ochotę oderwać sobie głowę, albo chociaż wyrwać część włosów. One zawsze wybierają sobie moje włosy, choćby wokoło stało kilka osób, a jak uciekam to gonią mnie bzycząc niemożebnie.

Life is brutal, no!  

Nocne rozmowy w necie to zuo, ale nic na to nie poradzę, że uwielbiam facetów na rykowisku ;) To jest ten moment, kiedy szczerze ich wszystkich lovam!

6 komentarzy:

  1. pająków brzydzę się niemożebnie... a faceci nocą... czyn jest moją domeną, puste słowa to za mało ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahaha sluszna uwaga. Tyle tylko, ze czynnosci to juz przewaznie pewnego rodzaju uwiklanie. A wiklac to ja juz ma w planach z tym odpowiednim. Poki co jestem na etapie researchu ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. a wiesz, jak to jest grać w baseball żukami i plastikową butelką?;)

    OdpowiedzUsuń
  4. eeee, co to ja chciałem?

    ...poklikasz?

    ;-)

    pzdr

    OdpowiedzUsuń
  5. Hahaha a skad klikasz? ;)

    Magda, ja sie wystrzegam przemocy i niechze sobie te paskudztwa zyja ale z dala ode mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Tez nienawidze robactwa, za to one mnie kochaja:)) Na szczescie od samego poczatku jak przyjechalam wszedzie sa moskitiery, bo inaczej to moznaby zwariowac. Dzieki temu od lat nie wiezialam zadnego robactwa w domu.

    OdpowiedzUsuń