Wesołych Świąt!
Żadna ze mnie przykładna gospodyni domowa, dlatego kupiłam bilet, spakowałam manatki i wybrałam się w długą podróż w dół mapy na święta. Czasem myślę, jak daleko odeszłam od tego, co lansowało jeszcze poprzednie pokolenie - mycie okien przed świętami, wielkie sprzątaniogotwanie z trzepaniem dywanów włącznie. Z dzieciństwa pamiętam to wielkie zapracowanie, które poprzedzało zawsze każde święta. Dlatego chyba na codzień raczej kultywuję ascetyczny minimalizm w życiu i wystroju wnętrz - by sprzątania było jak najmniej.
Jednak było i ciast pieczenie, i żurku gotowanie, sprzątanie (bez trzepania dywanów na szczęście), i nawet pisanki malowałam. No dobrze, gotowałam w cebuli - odkąd pamiętam w ten sposób robiło się u mnie w domu malowanki. W między czasie różnie próbowaliśmy uatrakcyjniać tą metodę posiłkując się nawet sklepowymi barwnikami w 5 kolorach, jednak zawsze kończyło się na barwieniu w cebuli. I dobrze, lubię te niezmienne w czasie elementy, które zaktowiczają człowieka w tradycji. Mama napiekła babek, serników i teraz leżymy wszyscy do góry brzuchami błogo posileni. I dlatego właśnie dopiero teraz, z potwornym opóźnieniem życzę wszystkim Wesołych Świąt! I mokrego od stóp do głów lanego poniedziałku.
W tym roku, pierwszy raz w życiu tak naprawdę, brałam udział w Liturgii Światła. Na codzień mało przykładam się do celebracji wiary, sprytnie oddzielam kościół od wiary dopasowując pod siebie wybrane elementy. Być może dlatego właśnie jestem pod wrażeniem tego wydarzenia. Ognisko, świece, czytania - wszystko to nadało wyjątkowego charakteru tym ostatnim kilku dniom poprzedzających Wielkanoc. Nie spodziewałam się...
Smacznego i wesołego jajka :)
OdpowiedzUsuńA tak, nota bene, to dobrze, że młodsze pokolenia już nie mają mani sprzątania, bo Święta to coś więcej, niż czyste dywany ;)
Zawsze staram się, żeby cieszyć się świętami, a nie być zarobioną. Co to za przyjemność kiedy pada się na nos. Wesołych Świąt.
OdpowiedzUsuń