Pokazywanie postów oznaczonych etykietą grudzień. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą grudzień. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 5 grudnia 2010

Tak pięknie, że ho ho ho! 

Psy szaleją na śniegu jak pijane zające. Mordy im się śmieją od ucha do ucha, ogony machają psem i naprawdę przyjemnie jest patrzeć, jak wpadają w biały puch rozrzucając go na boki. Mróz skrzypi śniegiem, śnieg błyszczy się jak milion monet, a ja bez dwóch co najmniej swetrów na sobie nie wystawiam nosa z domu. 

Co będę pisać, lepiej pokazać zdjęcia, bo pięknie to wygląda. 






A na tarasie tylko królów brakuje do tych tronów. 



I jeszcze jedna moja mała prośba. Do 21 grudnia odbywa się akcja wirtualnego dokarmiania psiaków, działa na zasadzie Pajacyka. Info o psach jest tu, tam też znajdziecie więcej wiadomości o samej akcji. Kliknijcie więc proszę codziennie w jakiegoś biedaka, to tak niewiele. Mi, zwłaszcza w tą mroźną, wieczorową porę ciężko na sercu ze świadomością, jak fatalnie wygląda sytuacja w schroniskach i tym samym życie wielu psiaków. One się na świat nie prosiły i same w tych klatkach nie pozamykały. Z góry dziękuję za każdy klik.

wtorek, 30 listopada 2010

Jutro jest grudzień.

A dzisiaj jest ostatni dzień mojego urlopu. Bardzo długiego urlopu, w trakcie którego odwiedziłam wiosnę, widziałam lato, zwiedziłam jesień i, w ostatnim momencie, zahaczyłam o zimę. A jutro stuk stuk stuk w obcasikach do pracy. Chociaż nie, raczej ciap ciap ciap, biorąc pod uwagę warunki realne. Ekscytacja wisi w powietrzu, mimo zapowiadanych na jutro mrozów syberyjskich.

Znalazłam taki fajny wihajster - rozwiązanie dla perfekcjonalistów, którzy lubią idealnie okrągłe śniegowe kulki. Pewnie do puree też się nada. 


Oraz...



...porządki oficjalnie uważam za zakończone! Teraz tylko trzeba nie jeść, nie pić i nie oddychać, przynajmniej do świąt, aby od razu porządki przedświąteczne mieć z głowy.  

A dzisiaj babski wieczór, takie pożegnanie z moim permanentnym lenieniem się uprawianym w ostatnim czasie. Chociaż nie, tylko złośliwi będą nazywać to lenieniem się. To była podróż, to była wędrówka, to było katharsis. Szukałam siebie przez cztery pory roku i wreszcie znalazłam! I oto ja. tadam.

Każą wróżyć dzisiaj. Ja z wróżb najchętniej to statystyki i estymacje preferuję. Tym bardziej, że te tradycyjne wróżby to jakieś niespecjalne są. Wyczytałam dzisiaj: " Innym sposobem poznania przyszłości był rzut trzewikiem przez głowę w kierunku drzwi. Jeżeli but upadł podeszwą do podłogi i był skierowany ku drzwiom to jego właścicielka wkrótce miała wyjść za mąż. Ale tę wróżbę traktowano z pewną obawą, ponieważ opuszczenie domu mogło oznaczać także wyjazd lub nawet śmierć. Trzewik, który upadł podeszwą do góry zapowiadał chorobę." Na co mi taka wróżba, która same złe rzeczy tylko umie wywróżyć?

czwartek, 25 listopada 2010

Boże, uchroń mnie przed facetem, o którym znowu pomyślę, że jest inny. 

Czasem przeraża mnie to, jak szybko osoba anonimowa staję się bliską osobą, a bliska osoba - anonimową... 

Gdy zostawia się za sobą przeszłość, nagle rodzi się nadzieja, że te wspólne, dobre dni jeszcze nadejdą. Wspólne śniadania, spojrzenia głęboko w oczy, ciepłe pocałunki w szyję i kark, wieczorne oglądanie filmów, kiedy bardziej się chce zostać w domu niż z niego wychodzić, wyjazdy na Mazury i to, że budząc się w środku nocy zawsze jest się do kogo przytulić...Dobrze, tak dobrze jest mieć o kim myśleć. Już dość przeszłości, nie mam sił.      

Mdli mnie już od tej monotematyczności. Grudniu bądź już i zakończ ten rok.